Jak powiedziałem tak i zrobiłem. Wracając po dwudziestej z pracy kupiłem Newsweeka i po kąpaniu dzieci i zesłaniu ich do łóżek zasiadłem do lektury.
Niby nic nowego, ale miło było poczytać wypowiedzi „boćkowych znajomych” i nie tylko. Oczywiście kontekst już taki przyjemny nie był.
Śmieszne to wszystko, bo mam wrażenie,że „Invitrogate” to platforma do wybicia dla zakompleksionych nieudaczników.
Piecha już się wycofuje bo w mediach zaszumiał, nazwisko trochę powymieniali i starczy. On „już się namyślił i jest gotów do dyskusji”.
Jeszcze lepszy jest ultrakonserwatywny Dziedziczak i jego projekt.
Ja się do ludzi bardzo trudno zrażam. A jednak w jego przypadku wystarczyło mi jedno spotkanie kiedy jeszcze „rzecznikował” i biegał merdając ogonkiem za prezesem postury niezbyt imponującej. Obaj zachowali się wtedy bezczelnie i arogancko lekceważąc ludzi, których sami zaprosili. Szczegóły sobie podaruję.
Ale w telewizji to są tacy uśmiechnięci, sztandary, hasła, idee...
To przez tych szkodników społecznych w dalszym ciągu nie mamy uregulowanych kwestii bioetycznych. Jako jedyny kraj Unii Europejskiej.
Gdyby nie te sterty makulatury, o pardon „projekty ustaw” znoszone przez nich do sejmu już dawno mielibyśmy te sprawy uregulowane. Bo przecież jest kilka projektów do przyjęcia przez wszystkich i takich, nad którymi można rzeczowo porozmawiać.
No, ale NIEEEEEE...
Trzeba znowu na wojnę. Zmrużyć wredne oczęta, spróbować wciągnąć brzuch a platfusowatymi stopami wykonać parodię marszowego kroku.
I wroga szukać.
Szukać. Szukać. Szukać.
A jak się znajdzie i jest za silny to mniejszego znaleźć. Albo jeszcze lepiej wymyślić.
Był już taki jeden tytan prawicowego intelektu, który kardiochirurga chciał do więzienia wsadzić.
A skończyło się tak jak wszystko za co się ci panowie biorą.
I panie, tak żeby nie było dyskryminacji ze względu na płeć. Wystarczy wspomnieć panią minister-jastrzębia dyplomacji udawanej.
I to, moi drodzy ,są dobre informacje.
Zaprawdę wspomnicie moje proroctwo.
Oni tę sprawę również spieprzą.
I może ktoś kiedyś nakręci teledysk pokazujący osiągnięcia krajowych talibów. Do piosenki Młynarskiego „Co by tu jeszcze spieprzyć panowie”.
Chociaż jacy to talibowie.
Zbyt wielkie słowa.
Tacy talibowie z bazaru.
Z metką „Made in China”
ps.
Właśnie przeczytałem komentarze pod poprzednim postem. Dzięki za nie i pozwólcie,e wkrótce się do nich odniosę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a ja nie obrażałabym chińczyków bo może i klepią tandetę aż miło ale jednak pracują a "in vitro talibowie" są nasi made in poland niestety i wcale nie rozgrzeszałabym ich wydalając na chińki mur.....trzeba się z nimi tu rozprawić i na wojnę jak piszesz i ja jestem gotowa od zawsze ;)
OdpowiedzUsuńbo ktoś im pozwala na to nie podejmując tematu regulacji IVF....bo PiS się panoszy ale kolega Premier po wyborczych obietnicach milczy....a mi po głowie chodzi pewnien plan jakby osobiście kolegę Premiera z obietnicy rozliczyć :)
dzięki za Waszą walkę
ściskam ajsha
Faktycznie, masz całkowitą rację. Rozliczaj !!!
UsuńFaktycznie, masz całkowitą rację. Rozliczaj !!!
Usuń