poniedziałek, 22 listopada 2010

W ponurych szponach jesieni

Jeżeli rzeczywiście jesienna depresja nie jest mitem to niewątpliwe dorwała mnie w swoje szpony.
Bo jak inaczej nazwać ten stan odmóżdżenia i totalnego braku energii?
Codziennie wieczorem myślę sobie „Jak położymy dzieciaki spać to coś skrobnę”. Tyle,że kiedy te dwa małe tornada przestaną wreszcie wyć i „mielić” pościel w swoich łóżeczkach to już nie mam siły.
-Rano coś skrobnę- mruczę a potem pytam koleżankę małżonkę- Co tam u ciebie słychać?
To taki niby żart.
Niby.
Bo rzeczywiście jakoś tak równolegle toczy się to nasze życie. Albo, któreś z nas odsypia, albo zabawia dzieciaki podczas gdy to drugie próbuje ogarnąć chałupę... konfiguracji jest sporo,ale wszystkie sprowadzają się do ustawienia 1-2.
Czyli, któreś z rodziców na linii obrony a raczkujący duet w ataku.
No, nie do końca mi to futbolowe porównanie wyszło. Bo to tak jakby członkowie jednej drużyny grali przeciwko sobie.
Chociaż i tak się może zdarzyć- o czym doskonale wiedzą wierni kibice naszej kopanej reprezentacji.
Nabijałem się z niej bezlitośnie wiele razy, ale ostatnio to jedenastka Smudy prezentuje lepszą formę od mojej.
Taki jest sport. Takie życie, że pozwolę sobie oddać się filozoficznej refleksji.
Chciałbym móc usprawiedliwić się ,że cisza na blogu wynika z intensywnej pracy nad książką.
Ech... to tez przysiadło.
Chociaż pewna iskierka nadziei jest.
Kilka tygodni temu wydrukowałem wersję beta mojego potencjalnego bestseleru i dałem koleżance małżonce do zrecenzowania.
-Tylko wiesz, bez ściemy i taryfy ulgowej. Masz być bezlitosna- poprosiłem szczerze.
Z pełnym przeświadczeniem,że poza drobiazgami, lektura powali ja na kolana.
Dwa dni później usłyszałem:
-Przeczytałam pierwsze sześćdziesiąt stron...
-I co? I co?-uśmiechnąłem się zachęcająco.
-Chmmm... tak szczerze to nuda. Nie chce mi się dalej brnąć. brakuje solidnego umiejscowienia w czasie i przestrzeni. Chaotyczne...
Uśmiech zniknął z mojej twarzy.
Wiedziałem,że ma rację. Sam miałem podobne odczucia, ale łudziłem się,że to dlatego,iż jestem zmęczony tekstem.
-Kurczę a to jest część, w która włożyłem najwięcej pracy. To nie jest łatwa sprawa.
-Teraz to widzę. I rozumiem na czym polega różnica między blogerem a prawdziwym pisarzem.
Znowu miała rację.
Dlaczego one zawsze maja rację.
Zaczynałem mieć dosyć tej szczerości.
-I wiesz co mi się jeszcze nie podoba...
-Wiem!-przerwałem jej trochę niegrzecznie.-Tego się obawiałem. Mamy identyczne odczucia.
Jaki byłem naiwny ,że wystarczy za pomocą „ctrl+C” i „ctrl+V” przerobić blog na książkę.
Teraz zdałem sobie sprawę,że to z czym się mierzę przypomina raczej adaptację.
O dziwo ze słowa pisanego na słowo pisane, ale jednak.
-Słuchaj, zaznaczyłam ci co mi się podoba a co nie. Tam gdzie nic nie napisałam jest po prostu średnio.
Przejrzałem wydruk i z pewna ulgą zauważyłem,że tych lepszych fragmentów jest całkiem sporo.
Następne kilka wieczorów spędziłem na bezceremonialnych przeróbkach tekstu. Słabsze fragmenty bezlitośnie „zdeletowałem” a nowe rozdziały próbowałem budować na fragmentach określonych przez recenzentkę jako „świetne”lub „zajebiste”.
Wywaliłem cały wstęp i kilkanaście pierwszych stron.
W końcu miałem gotowy nowy wstęp i pierwsze dwa rozdziały.
Tym razem bardzo nieśmiało podsunąłem żonie plik kartek.
-Mam wrażenie,że wreszcie wychodzi tak jak chciałem,ale przeczytaj.
Godzinę później usłyszałem.
-Przeczytałam.
-I?
-Iiii...- zrobiła zatroskaną minę a moje serce zadrżało- Taką książkę chcę przeczytać!-wyszczerzyła się przekornie.
Najpierw się ucieszyłem a potem zdałem sobie sprawę ile jeszcze czeka mnie pracy nad tekstem, który tak niedawno naiwnie uważałem za skończony.

4 komentarze:

  1. Rozumiem że pod choinką "adaptacji" nie będzie ;) Czekam niecierpliwie i pozdrawiam -
    Marta

    http://naszajulakochana.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Markus, of course redakcję i korektę masz u mnie gratis :-) Pozdrawiam.
    KB

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki :-) Właśnie się dokształciłem z "ortografii w dialogach" i okazało się,że mam sporo kropek do wstawienia :-))
    Marta-do choinki na pewno skończę :-) A co do wydania to inna sprawa (pewnie trudniejsza)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia w wydaniu książki.
    Czekam na wydanie.Maryla

    OdpowiedzUsuń