poniedziałek, 14 lutego 2011

Czy gatunek dostał kota?

Dzisiaj Walentynki. Jak właśnie wyczytałem, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży poinformowało,że z tej okazji w diecezjach zostaną zorganizowane Debaty Walentynkowe poświęcone miłości, czystości przedmałżeńskiej i życiu poczętemu:
„Zaplanowane dyskusje są odpowiedzią młodych ludzi na promowany we współczesnym świecie konsumpcyjny styl życia, często pozbawiony jakichkolwiek zasad i wartości. Młodzież Stowarzyszenia pragnie, by ta rozmowa stała się także okazją do głębszej refleksji nad tematami dotyczącymi miłości, narzeczeństwa i małżeństwa.”
No i fajnie.
A oto hasło dzisiejszej dyskusji, która odbędzie się na Uniwersytecie Zielonogórskim-„IN VITRO – miłość, czy egoizm?” .
Jest nawet podany numer telefonu do organizatora. Chyba zadam sobie trochę trudu i spytam go później do jakich wniosków doszli.
A na poprawę humoru pozostałe tematy:
-„Dam ci wszystko to co lubię, ale siebie dam po ślubie. Czyli bez seksu przed ślubem?” - o tym podyskutują w szkole podstawowej w Kolnie.
-"Zakochani na zawsze - czy to możliwe?" - nad tym zagadnieniem będą łamać sobie głowy studenci teologii toruńskiego UMK.
-„Małżeństwo to nie prawko, wspólne mieszkanie to nie kurs jazdy” -a ta głęboka myśl będzie inspiracja do dyskusji, w której wezmą udział studenci poznańskiej polibudy.
Czytam sobie ostatnio to co media piszą o sprawach związanych z in vitro i dochodzę do wniosku,że nie jest źle.
Po tej żenującej nawałnicy pseudodyskusji, ziania jadem, wojny o dusze i sumienia teraz mogę sobie poczytać o tym,że we Wrocławiu naukowcom udało się dokonać zapłodnienia pozaustrojowego... kota domowego.
Jest to podobno ważny krok w dziedzinie reintrodukcji ginących gatunków. Szczególnie rysia i żbika. W następnej kolejności naukowcy zajmą się jeleniami, żubrami, końmi i ...psami.
Hmm, te za ginące gatunki trudno uznać.
W przypadku psów jest to podobno odpowiedź na zapotrzebowanie hodowców.
Akurat wczoraj rozmawiałem z sąsiadem-zapalonym psiarzem.
Rozmowa zaczęła się od tego,że przyszedł poskarżyć się na nasze zwierzaki, które porozciągały mu podobno, z takim trudem posegregowane, śmieci.
A skończyła na tym, że znalazł odpowiedniego partnera dla swojej suczki.
We Francji.
Ups.
Ciekawe,że przy doborze partnerów dla siebie ludzie tacy wybredni nie są ;-)
Sąsiad wytłumaczył mi,że chodzi o to by psiaki „ nie miały tych samych wad, które mogłyby się powielić bo przecież chodzi o „poprawianie rasy a nie pogarszanie”.
Trudno się nie zgodzić.
Tylko jak w tym kontekście potraktować taki komentarz do sukcesu wrocławskich naukowców:
„Techniki wspomaganego rozrodu, w tym także zapłodnienie pozaustrojowe, stosowane są u zwierząt domowych, by przyspieszyć rozród u cennych pod względem genetycznym gatunków. To na razie jedyna dostępna technika podtrzymania lub zwiększania populacji zwierząt, których istnienie jest zagrożone. „
Cytuję za portalem Gazety.
I nie chodzi mi o to czy jesteśmy gatunkiem „cennym pod względem genetycznym gatunkiem” ponieważ na ten temat matka natura mogłaby mieć zdanie odmienne od naszego.
I nie chcę was prowokować stwierdzeniami o „rozrodzie zwierząt domowych” chociaż generalnie homo sapiens należy uznać za udomowiony ponieważ bardzo rzadko występuje w stanie dzikim.
Pochylam się raczej nad problemem „zagrożenia gatunku”.
Sąsiad mówi ,że wyczytał w internecie,że ktoś bierze ogromne łapówki za to by sprzedawać nam jedzenie, które nas sterylizuje.
Chciałbym móc w tym momencie dodać, że mówiąc to spojrzał podejrzliwie w niebo i mruknął coś o smugach rozpylonych psychotropów ciągnących się za pasażerskimi odrzutowcami.
Tyle,że to nieprawda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz