piątek, 18 marca 2011

Premiera audio!

Tak, tak- wiem, że znowu wystawiłem na próbę cierpliwość czytelników.
Mam nadzieję jednak ,że uznacie iż warto było trochę poczekać.
Nadeszła wiekopomna chwila i Dzieci Frankensteina zyskały własny głos.
A nawet dwa głosy.
Jeden ludzki a drugi autora ;-)
Jak już wspominałem prace nad dwiema wersjami audio trwały równocześnie.
W końcu obaj z kumplem uznaliśmy,że czas poddać efekty naszej pracy krytyce.
Oby konstruktywnej.
Bo my mamy już dosyć krytykowania się nawzajem :-)))))
Kumpel, który ostatnio telefoniczne rozmowy ze mną zaczyna od:„Cześć! Tylko tym razem nie chcę o sobie czytać na twoim blogu!”- swoją wersję podcastową udostępnił już kilka dni temu.
Mnie praca zajęła trochę więcej czasu ponieważ zrealizowałem ją „barokowo”.
W końcu jednak skończyłem, nagrałem na płytkę i dałem do posłuchania koleżance małżonce.
Wzięła ją do samochodu i słuchała po drodze.
A ja czekałem niecierpliwie na werdykt.
Nie zdradzę jaki, ponieważ nie chcę Wam niczego sugerować.
W każdym razie nadszedł czas prezentacji.
Aby zachować chronologię na początek proponuję produkcję konkurencji.
Jest to wstęp i pierwszy rozdział powstającej ( no cóż, w bólach) książki:



Uważni czytelniko- słuchacze pewnie zwrócili uwagę na to,że powyższy fragment to kompilacja kilku postów i odrobiny nowej pisaniny.
Teraz więc absolutna premiera. Rozdział, który na blogu nigdy nie był prezentowany. To fragment całego nowego „papierowego” wątku, którego gwiazdą jest przyszywany szwagier :-)
Tu pojawia się tylko na moment, ale wierzcie mi wprowadzi do całości nową jakość.
A więc odcinek pt. „Nowa bryka” tadaaaaaam:



No i co?
Kto nie wpisze komentarza ten...

ps.
Jeżeli ktoś z jakiś przyczyn ma problemy z odsłuchaniem, albo wolałby posłuchać w samochodzie itd. to proszę o sygnał na „garbatego maila” i mogę podesłać.
Tyle,że obie empetrójki są dziesięciominutowe i mają po 10 mega.

14 komentarzy:

  1. Jak dla mnie wersja autorska znacznie lepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dziecka uwielbiam słuchowiska, dawaj dalej!
    Tylko niedosyt pewien czuję. Gdzie, kurna, jest ta NOWA BRYKA? Bo, że stara zmieniła właściciela na właścicielkę, to się domyślam.

    OdpowiedzUsuń
  3. I co ja mam napisać? Zachwycona jestem niezmiernie z takiej wersji naszych kochanych dzieciaczków.
    Część pierwsza czytana "przy użyciu" kolegi jest bardzo procesjonalna, wciągająca, całkowicie pochłaniająca uwagę słuchacza.
    Część druga jest bardziej "namacalna". Dźwięki dodane są idealne w punkt! Opis sytuacji na myjni, no jak bym tam była. Gratulacje.
    REASUMUJĄC: Świetna robota! Tylko nie każcie mi wskazać lepszej wersji bo obie są najlepsze w swoich konkurencjach.
    serdecznie pozdrawiam,
    stała czytelniczka Magdalena
    P.S. Panie Marku jetem tylko ciekawa co Pańska żona zawyrokowała?

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak dla mnie pierwsza część (wersja) trochę taka mdła, słowa niby są ładnie przeczytane ale jakoś jak sam czytałem bardziej czułem tą sytuację a tu czegoś mi brakowało.
    Drugi - autorski kawałek jak dla mnie dużo lepszy.
    No bo któż lepiej odda to co autor miał na myśli pisząc jakieś słowa niż sam autor.
    Podłożone dźwięki też całkiem całkiem.

    Pozdrawiam
    Izydor72

    OdpowiedzUsuń
  5. Obie wersje fajne ;-) Pierwsza "poprawna politycznie" ;-), profesjonalna; druga - żywa, autentyczna i w ten sposób bardziej wiarygodna. Jeżeli muszę wybrać, wybieram 2.

    OdpowiedzUsuń
  6. to i ja się dopiszę.. dostałam od Garbatego demówkę to samochodu. a efekt był taki że zrobiłam widowisko stojąc na środku skrzyżowania poklepując się po udach i ryjąc ze śmiechu rozmazując makijaż po całej paszczy!
    Garbaty robił swoją demówkę w wielkiej tajemnicy i nic a nic nie chciał zdradzić. Mnie urzekła przede wszystkim stylistyka, bardzo bliska bardzo bardzo lubianej przeze mnie książki " Merde chodzi po ludziach" czytanej w Trójce. się normalnie zakochałam- tu podobnie- cóż kadzę Garbatemu ale myślę ze zasłużenie:))
    Wersja "sumienia" mojego Męża- bardzo fajna i świetna na audiobooka- pełen profesjonalizm:))
    Pozdrawiam Panowie:))
    -Mama Księżniczek-

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsza wersja (mówię o wykonaniu, nie o treści) to morderstwo na tekście IMHO. Płaska, bez "nerwu", zmęczyło mnie słuchanie. Druga - rewelacja. Żywa. Zabawna. Gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skomentuję jeszcze raz.
    Pierwsza jest jak opis krajobrazu w książce - niby wszystko cacy, informacje są te co trzeba.
    Natomiast druga ma tego nerwa, dreszczyk emocji, taki thriller. Taki nowy podgatunek "Thriller prokreacyjno-wychowawczy"

    Izydor72

    OdpowiedzUsuń
  9. Obie wersje są gitowskie, ale mógłbyś Mareczku te urywane wstawki powiązać w supełki bo mnie uszy więdną. Ja tak jak "anonimowy pisze" lubię słuchowiska. Wiek i wzrok już nie ten na długie czytanie, a takie się zapowiada.
    Jolka z Gliwic. Pozdrawiam i gratuluje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Thriller prokreacyjno-wychowawczy!- poległem :-))))
    Genialne i świetne marketingowo ;-)
    Co do "urwanych wstawek" to w poście nawet było ostrzeżenie o niecezuralnym słownictwie, ale ten fragment dziwnym zrządzeniem losu zniknął.
    Ups.
    Na pocieszenie-to chyba najbardziej "uchowiędnący" tekst :-)
    Z kolei jeżeli chodzi o pierwsze audio stworzone przez kolegę to właśnie taka była idea. Nie wszyscy lubią tekst podawany ekspresyjnie i z dźwiękowymi wodotryskami.
    Dlatego owe dwie wersje powstały.
    No i nie oszukujmy się dykcję ma o niebo lepszą :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dykcja to mi się podobała w dwóch wersjach, fajne, przyciągające uwagę głosy. Nie napisze co było fajne a co nie, tylko o odczuciach-słuchając nr1 trochę się wierciłam czekając na koniec, natomiast nr2 skończył się zdecydowanie za szybko!
    Wierna podczytywaczka

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę sie doczekać kolejnych odcinków "słuchowiska" bo moja żonka się już rozdwoiła i junior już domku (więc wchodzimy w część wychowawczą) to czasu na czytanie chyba nie będzie.
    A z twinsami to chyba byśmy nie wyrobili.
    No! Kiedy następna część?
    Pozdrawiam
    Izydor72

    OdpowiedzUsuń
  13. Skoro wysłuchałam to i się wypowiem :)
    Pierwsza wersja faktycznie jest monotonna i płaska. Brzmi jakby ktoś na siłę chciał udowodnić, że to wcale nie jest śmieszne. Podpisuję się pod wyznaniem "Wiewioory" - morderstwo na tekście. Owszem dykcja lepsza, ale często tak jak w tym przypadku nie dykcja Pana Miodka nam tu jest potrzebna lecz impresja. I właśnie w autorskiej wersji ta impresja jest pełną gębą. Słuchałam jej z takim samym zaciekawieniem i chichotem jak czytam kolejne posty. Oczyma wyobraźni byłam na myjni i widziałam to co tam się działo.
    Moim skromnym zdaniem o to m.in. chodzi w słuchowiskach.
    Dodatkowo muszę powiedzieć, że muza, jaka się pojawiła w wersji autorskiej lepiej pasuje chociażby dlatego, że jest tą, o której możemy tu przeczytać. Czyli to co słucha autor i my słuchamy słuchając słuchowiska. (Ach jakie masło maślane bleee)
    Ja tylko ciekawa jestem czy te najśmieszniejsze odcinki w ogóle się pojawią w wersji audio. Ja nie dałabym rady ich przeczytać na głos bez śmiechu oblanego łzami zakrapianego szczękościskiem. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wybieram wersję autorską... :-))) Poproszę wszystko na maila :-) do samochodu ... :-) wisienkania@wp.pl
    Dziękuję i czekam na resztę :-)

    OdpowiedzUsuń