sobota, 22 maja 2010

Komunia nie dla in vitro

Od dłuższego czasu miałem ochotę na skrobnięcie posta bardziej „publicystycznego” bo od wielu tygodni praktycznie wyłącznie obyczajowe mi wychodzą.
Tyle,że brakowało jakiegoś porządnego punktu zaczepienia. Przeglądałem różne artykuły,ale tylko powielały opinie, poglądy i tezy wielokrotnie tu omawiane.
No i się wreszcie doczekałem.
Co niespecjalnie mnie tym razem cieszy.
Ostatnio wrócił w naszej rodzinie temat ewentualnego chrztu Dzieci Frankensteina.
Piszę ewentualnego bo wiecie jakie mamy do tej kwestii podejście. Jednak rodzinka usilnie nas namawia do zmiany zdania.
Pada wiele argumentów. Niektóre całkiem sensowne.
Tyle,że dla nas to nic nowego bo nad tym problemem zaczęliśmy się zastanawiać właściwie jeszcze przed poczęciem naszych córek.
Za nami wiele przegadanych wieczorów, z których niejeden skończył się bólem głowy.
Bynajmniej nie spowodowanym ilością spożytego alkoholu. Chociaż nie ukrywam,że umiarkowana konsumpcja przy tych rozmowach często miała miejsce.
W każdym razie do tej pory miałem pełną świadomość,tego,że niezależnie od tego jaką decyzje podejmiemy teraz, to za siedem lat usłyszymy od córek ,że one chcą iść do pierwszej komunii.
Bo koleżanki, bo białe sukienusie, bo prezenty...
No i OK.
Może takie odłożenie decyzji w czasie to nie najgorsze rozwiązanie?
W każdym razie odwracalne.
No ,ale po ostatnim oświadczeniu Komisji Episkopatu Polskiego, która stwierdziła,że osoby popierające in vitro nie mogą przystępować do komunii świętej ręce mi opadły.
Komisja owa stwierdziła,że z niepokojem przyjęła odrzucenie przez sejm osławionego projektu ustawy „Contra in vitro”, który przewidywał karę więzienia dla lekarzy.
Komisja oświadczyła,że osoby, które popierają in vitro, stoją w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła katolickiego, zatem nie mogą przystępować do Komunii Świętej.
Cytuję za moim „ulubionym” Naszym Dziennikiem:

„Ci, którzy zabijają, i ci, którzy czynnie uczestniczą w zabijaniu, bądź ustanawiają prawa przeciwko życiu poczętemu, a takim jest życie dziecka w stanie embrionalnym, w ogromnym procencie niszczone w procedurze in vitro, stają w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła katolickiego i nie mogą przystępować do Komunii świętej, dopóki nie zmienią swojej postawy”

Dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin i członek owej komisji O. Andrzej Rębacz
powiedział też, że "każdy, kto opowiada się za metodą produkowania ludzi, jak to ma miejsce przy stosowaniu metody in vitro(...), występuje przeciwko nauce Kościoła, występuje przeciwko nauce Chrystusa, przeciwko życiu".
Jego zdaniem grzechem jest nie tylko stosowanie metody in vitro, ale samo opowiadanie się za nią.
Sprawa wywołała sporo ciekawych komentarzy na temat tego czy można kogoś odsunąć od sakramentu w sprawie, która nie jest dogmatem.
Jak napisał Pardon w artykule pt. „Reglamentacja Komunii zatwierdzona”:

„Zamiast dialogu duszpasterskiego, refleksji nad tym, co w in vitro jest moralnie złe, a co jest dobre, mamy te kategoryczne słowa, które skierowane są również do polityków, co stanowi nowy rodzaj lobbingu prowadzonego przez KK. (…)
Czy można kogoś odsuwać od sakramentu za poglądy w sprawie, która nie ma charakteru dogmatycznego?.Czy ktoś, kto popiera in vitro, tym samym chce likwidacji życia zarodków? Wręcz przeciwnie. Niestety kościelna "konserwa" nie przyjmuje do wiadomości tego, że zwolennik in vitro pragnie, aby dzieci mogły przyjść na świat. Ograniczanie dostępu do Komunii wzbudziło kontrowersje i krytyczne komentarze wśród duchowieństwa dopuszczającego stosowania in vitro w ściśle określonych przypadkach.”

sytuacja ma ten plus ,że zaczęła się całkiem ciekawa dyskusja na temat wolności sumienia w nauce katolickiej. Teoretycznie jest ona jedną z podstawowych wartości.
W naszym kraju bardzo teoretycznie.
Problem jest złożony i w sumie ciekawy. I gdyby nie chodziło w tej dyskusji o kwestię życia lub śmierci to byłaby to fajna łamigłówka moralno- etyczno- religijno- prawna.
Chociaż nie mogę oprzeć się wrażeniu,że niektórzy tak do tej sprawy podchodzą.
W każdym razie kwestia sakramentów naszych córek mocno się komplikuje.
Bo jakoś nie wyobrażam sobie by w przyszłości mogły być przeciwniczkami in vitro.
Chociaż różnie bywa.
W naszej wewnątrzrodzinnej dyskusji pojawił się argument,że tak małe dzieci (6-7 latki) nie są gotowe na zmierzenie się z takim problemem jak odrzucenie przez religijnych i praktykujących rówieśników.
Zastanawiam się teraz co jest gorsze dla dziecka. Sytuacja, w której wytłumaczy mu się dlaczego rodzice postanowili wstrzymać się z chrztem i pozostawienie sprawy otwartej w nadziei,że „samo się jakoś tam ułoży”.Czy może pójście z prądem „bo tak dla wszystkich łatwiej, prościej i spokojniej”. A potem dopiero prawdziwy dramat odrzucenia bo mi dzieciaków do komunii po prostu nie dopuszczą?

A wracając do artykułu na Pardonie (odnośnik powinien być jeszcze na pasku bocznym) to znalazłem pod nim sporo ciekawych komentarzy. Mądrych, zjadliwych,zapalczywych- różnych.
Tak się jednak składa,że te najbardziej chamskie, aroganckie,głupie i fanatyczne to dzieła przeciwników in vitro.
Wszystkie oczywiście w imię dobra i miłosierdzia.

5 komentarzy:

  1. ...Sama aprobata tej metody;osoba taka nie może przystępować do komunii św..
    To jest straszny grzech o zgrozo.
    Kościół katolicki powoli będzie tracił duszyczki ,młodzi ludzie nie będą się godzić na takie podejście kościoła do wiernych.Odejdą.

    OdpowiedzUsuń
  2. straszne rzeczy się dzieją w naszym kochanym państwie. ja jestem osobą, która nie była chrzczona jako malutka. i nie narzekam. dostałam sakrament bo sama chciałam. w szkole uczęszczałam na zajęcia z religii i nie czułam się odtrącona przez rówieśników ani nic w ten deseń. wiadomo, 10 lat to nie dużo i zapewne w mojej decyzji właśnie ważne były biała sukienka, koleżanki, prezenty. ale przynajmniej mam świadomość, że miałam wybór. niestety swojemu dziecku już nie zostawiłam wyboru. sprzecznie z moimi przekonaniami, ale dla świętego spokoju...

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Garbaty,
    Myślę, że najważniejszą czynnością jest samookreślenie. Nie ochrzciłam dzieci, choć wielu namawiało i namawia do tego. Wyobraziłam sobie jak to będzie w zwykłej, licznej, państwowej szkole, gdzie moje dzieci mogłyby być wyobcowane z tytułu nie przystąpienia do sakramentu a także zajrzałam w głąb siebie i zapytałam, czy iść z falą,Bo łatwiej? Podjęłam decyzję o zapisaniu dzieci do prywatnej szkoły chrześcijańskiej, gdzie poznałam wielu wspaniałych ludzi z innych chrześcijańskich ugrupowań religijnych: baptystów, zielonoświątkowców... Kwestia in vitro jest kwestią łamiącą zasady chrześcijańskie, jednakże w innych ugrupowaniach wolność sumienia jest wolnością sumienia. Większość moich znajomych, to katolicy, jednak gdy pytam o doktrynę, to z tym się nie zgadzają, z tamtym też nie a z ich słów wynika, że bliżej im do protestantów, baptystów i innych niż katolików. Może przydałaby się ogólnopolska ankieta religijna?Wyszłoby szydło z worka?W szkole chrześcijańskiej moje dzieci nie są narażone na wyobcowanie, jednocześnie uczą się Słowa Bożego na godzinach biblijnych. Proponuję, bys zastanowił się nad tym, czy czasami nie jesteś bliżej innego wyznania? Nie uginaj się. Myślę też, ze w tej konkretnej sytuacji musisz pozostawić kwestię chrztu swoim dzieciom, one same zadecydują. Zresztą zgodnie z Biblią chrzest powinien odbywać się w wieku dorosłym, swiadomym, a dzieci można jedynie...błogosławić.
    Zapraszam na mój blog www.emocje.blog.pl.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ja się będę powtarzać. :) Tu jest link do bocianowego wątku, a tam moja odpowiedź na to.
    http://www.nasz-bocian.pl/phpbbforum/viewtopic.php?f=16&t=72189#p4089981
    Szlag mnie trafił jak to wszystko przeczytałam.

    A tobie - Garbaty - wysyłam maila.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    trafiłam tu przypadkiem, rozejrzałam się i jest całkiem, całkiem... ;-))
    Moje dzieci nie są ochrzczone. W czasach szkolnych, owszem, były prześladowane, zwłaszcza przez rówieśników, z powodu nieuczęszczania na lekcje religii. Poradziliśmy sobie z tym, tłumaczyliśmy, wspieraliśmy. Teraz są już dorosłe, oboje wybrali życie bez kościoła.
    Pozdrawiam - ewa

    OdpowiedzUsuń