wtorek, 28 września 2010

Magia reklamy

Wiele razy słyszałem o tym w jaki sposób reklamy telewizyjne działają na dzieci. A jednak wiedzieć a zobaczyć na własne oczy to dwie różne sprawy.
Myślałem,że takie problemy pojawiają się kiedy dzieci są trochę starsze.
Jednak to co teraz obserwuję zaczyna mnie niepokoić.
Bawię się z dzieciakami na macie zerkając na program informacyjny w telewizji.
Dziewczynki roześmiane, rozbawione. Turlamy sobie piłeczki po całej podłodze.
Łapią je i podrzucają, zaśmiewając się w głos.
Którejś podwinęła się rączka i zaryła nosem w podłogę. Dziecko łka ja pocieszam i po chwili powracamy do przerwanego meczu.
Znowu słychać radosny szczebiot i parskanie oraz odgłosy odbijania miniaturki piłki do koszykówki.
Nawet nie zauważyłem ,że program został przerwany przez blok reklamowy.
A jednak zanim się zorientowałem siedziałem sam jak palant na środku podłogi.
Słyszałem tylko oddalający się odgłos raczkujących pociech, które zmierzały w stronę telewizora.
Po podłodze powoli toczyła się porzucona piłeczka.
Jak pomarańczowy wyrzut sumienia.
Niebieskawa poświata ekranu oświetlała dwie malutkie twarzyczki nadając spojrzeniom moich córek dziwnie nieprzytomny wygląd.
-Hej dziewczynki!-zawołałem próbując przyciągnąć ich uwagę.
Nic.
-Dziewczyny!!!
Nie, przecież ważniejsza od taty jest ta pani ze źle zdubingowanej reklamy niemieckiego proszku do prania.
-Hej! Laski!-teraz wołałem już naprawdę głośno stukając zachęcająco piłeczką o podłogę.
Dzieci były jednak zbyt pochłonięte informacją o niesamowitej przecenie samochodu, na który ich ojca i tak nigdy nie będzie stać.
-Widzisz to?-jęknąłem do koleżanki małżonki.
-Niestety.
-Jakaś mroczna siłą nam dzieci kradnie! No powiedz mi ,że w tym nie ma jakiś sygnałów podprogowych!
-Nie przesadzaj, kolorowe obrazki z głośną muzyką...
-Teledyski też są kolorowe psiakrew!
Desperacko pchnąłem piłkę w stronę dzieci i gwałtownie zamachałem rekami.
Piłka potoczyła się i uderzyła jedną z córek w nogę.
Ta drgnęła i wreszcie spojrzała w moją stronę.
Na ułamek sekundy.
Chwilę później z zainteresowaniem przyswajała wiedzę o tym,że tatulo jest nieodpowiedzialnym człowiekiem ponieważ nie ma wykupionej polisy na życie.
-No nieeee, jeżeli wasza niezależność finansowa ma być związana z nastawaniem na moje życie to koniec z tym!
Sięgnąłem po pilota i wyłączyłem telewizor.
Dzieci, nieco zaskoczone i chyba rozczarowane, zamrugały oczętami.
Czar został zdjęty. Znowu stałem się widzialny i słyszalny.
Już po chwili niezdarnie rzucona piłka odbiła się od główki siostry, potem od nogi stołowej i potoczyła do moich stóp.
Podniosłem ją i podrzucając w dłoni zadumałem się nad tym czego byłem przed chwilą świadkiem.

3 komentarze:

  1. Nie przypuszczałam że telewizja ma aż taki wpływ na maluchy... Mam mocne postanowienie, że moje dziecko przynajmniej do 2-3 roku nie będzie oglądało tv, ale czy się uda? Mam jeszcze dużo czau na wymyślanie takich dziwnych założeń;-)
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tia... Też mieliśmy takie postanowienie ale.. młody bawi się na dywanie a czasem chociaż wiadomości by człowiek chciał obejrzeć po pracy..
    Na szczęście reklamy goi nie ciągną
    Natomiast niechbym spróbował mu zakłócić oglądanie czołówki prognozy pogody na Polsacie....
    Reszta nieważna i może sobie grac i świecić ale początek prognozy pogody polsatowej wyłapuje bezbłędnie i zamiera wpatrzony w ekran...

    OdpowiedzUsuń
  3. Poczekaj aż się zorientują, że to TY wyłączasz telewizor i że podwójny paszczowy sygnał dźwiękowy bardzo szybko skłania cię do zaprzestnia takich dziwnych akcji.
    My ostatnio pokornie tłumaczymy, że mama i tato też czasem chcą obejrzeć swoją bajeczkę.

    OdpowiedzUsuń