wtorek, 19 października 2010

Na spalonym



To była kolejna niełatwa noc, ale jakoś udało się dotrwać do świtu.
Na chwilkę przerwę relacjonowanie „kciukowej epopei” ponieważ dziej się zbyt wiele aktualnych i ważnych rzeczy bym mógł je ignorować.
Piłka in vitro znowu trafiła na sejmowe boisko.
Ściślej mówiąc piłek na sejmowa murawę wrzucono aż sześć więc juz teraz widać,że nie będzie to zwykły mecz rozgrywany według zwykłych reguł.
Tym bardziej, że ubrany na czarno pan stojący przy linii bocznej nie wygląda na sędziego. To co trzyma w ręce nie przypomina chorągiewki. No i jeszcze ta nietypowa czapka.
Taka bardzo wysoka.
Sprawia wrażenie jakby próbował nią przykryć zawodników jednej z drużyn.
Dworuję sobie,ale kiedy usłyszałem wypowiedź abp Hosera o wykluczeniu z kościoła parlamentarzystów popierających in vitro, nie było mi do śmiechu.
Lewica podniosła straszny krzyk. Jedni wspominają o niedozwolonym lobbingu a inni wręcz o szantażu.
A ja w sumie się cieszę bo moim zdaniem taka wypowiedź to strzał w kolano.
Po raz kolejny wychodzi to jak mało hierarchowie przejmują się zapisami konkordatu.
I jaki nacisk wywierają na instytucje świeckie.
I jak bardzo potrzebne im jest szkolenie z dyplomacji, taktu, humanizmu i empatii.
Za to nie potrzebują szkolenia z manipulowania i naginania faktów.
Bo jak inaczej nazwać, tak jednostronne, wystąpienie arcybiskupa, który sam też jest lekarzem?
Rozumiem racje jakie nim kierują i je szanuję.
I po raz kolejny napiszę,że mam podobne wątpliwości dotyczące etyki i niektórych aspektów tej metody.
A jednak w sprawie in vitro nic nie jest czarne i białe.
Rozumieją to nawet niektórzy politycy więc to chyba nie jest takie trudne do pojęcia?
Po kotłowaninie wokół krzyża i asekuracyjnej postawie kościoła, poparcie dla niego w sondażach spadło o dziesięć punktów procentowych.
Mam wrażenie, że teraz będzie jeszcze gorzej.
Zgadzam sie z premierem,że bez sensu jest popadanie w tandetny antyklerykalizm.
Bo kościół to instytucja złożona. Podobnie jak jego działalność.
A jednak niektóre „akcje” usprawiedliwiane walką w obronie wartości moralnych i humanizmu są, delikatnie mówiąc, dyskusyjne.
Cieszę się ,że znowu jest o czym podyskutować i,że blog znowu przestanie być tylko obyczajowo-wspomnieniową pisaniną, ale jednak ta atmosfera zaczyna mnie niepokoić.
Bo jak teraz zachowają się szantażowani i wierzący parlamentarzyści?

1 komentarz:

  1. Dziś (środa) rano w TOK FM w dyskusji o szansach różnych projektów ustawy "o in vitro" Renata Kim przywołała określenie "dzieci Frankensteina".
    Ale ja lubię czytać Twoją obyczajowo-wspomnieniową pisaninę! Przecież tekst o zmywarce to perełka!
    A jeśli o kciuk - to trzymam kciuki :)
    Pozdrawiam, Panistarsza

    OdpowiedzUsuń