czwartek, 9 grudnia 2010

No pain, no game.

Trzy dni później poszedłem na kontrolę do ortopedy.
Pod koniec wizyty zagadnąłem.
-Panie doktorze czy to możliwe żebym się uodpornił na lidokainę?
Zaprzeczył i zaczął mi wyjaśniać sposób działania leku na organizm.
-No to jak to możliwe,że mi te druty wyciągali praktycznie „na żywca”?
-Niech pan pokaże gdzie panu zastrzyki zrobili.
Pokazałem i wtedy na jego twarzy pojawił się wyraz zakłopotania.
-Bo widzi pan kolega zapomniał chyba,że blizna pooperacyjna przewodzi impulsy nerwowe.
Było mu najwyraźniej głupio, że jego kolega walnął babola.
-Wie pan tak to jest, dużo pacjentów, pośpiech, rutyna...
-No to jak to można znieczulić?
-Tak samo tylko zastrzyk trzeba było zrobić kilka centymetrów wyżej. O tutaj!-wskazał nadgarstek.
-Wtedy wystarczyłby jeden i nic by pan nie poczuł.No dobra niech pan da dane do zwolnienia i poczeka na korytarzu.
Wyszedłem z gabinetu i siedząc w poczekalni trawiłem te nową zaskakująca wiedzę.
W pewnym momencie otworzyły się jakieś drzwi i wyszedł z nich mój drutowy oprawca.
Spiąłem się cały i pomyślałem,że jeżeli tylko na mnie spojrzy to na pewno podzielę się z nim kilkoma refleksjami na temat tego co mnie spotkało.
Jego spojrzenie prześlizgnęło się po mojej twarzy i właśnie zbierałem się do tygrysiego skoku gdy drzwi gabinetu się uchyliły i usłyszałem pytanie:
-A ile tego zwolnienia pan chce?
Miał facet wyczucie. A maestro skalpela oddalał się powoli nieświadomy tego, że gdyby złe myśli mogły ranić to tarzałby sie teraz na podłodze w szybko rosnącej kałuży krwi.
Odwróciłem od niego wzrok i mruknąłem:
-A ile tam pan da. Chętnie posiedzę w domu z córkami.
Pokiwał głową i wypisał druczek. Po chwili oddał mi go pytając:
-Tak może być?
Zerknąłem się spodziewając się dodatkowego tygodnia w domu.
Patrzyłem na cyfry nie wierząc własnym oczom.
Przeszła mi nawet złość na mojego oprawcę.
A po chwili zacząłem się martwić o to co powiedzą w pracy kiedy dowiedzą się, że do pracy wrócę po nowym roku.
Długo po nowym roku.
Po wyjściu zadzwoniłem do żony.
-Wiesz co? Chyba będę miał sporo czasu na prace nad książką.
I znowu się pomyliłem

4 komentarze:

  1. A żebyś wiedziała :-) aż plery bolą :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. dziś jest 12 grudnia. Za dwa dni księżniczki skończą rok :)) Jak to minęło szybko.
    Nie mogę się doczekać kiedy moje będą już takie duże. Też mam dwie córy - urodzone w tym roku i też dzięki pobytowi w Białymstoku.
    I czasami w głowę dostaję przy tym absorbującym duecie. Później chyba łatwiej jest? Powiedz że łatwiej ;)
    m.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobno po maturze już jest z górki ;-)))))

    OdpowiedzUsuń