środa, 8 grudnia 2010

Pożegnanie z drutem

Wspomniałem wczoraj,że każdy kontakt z personelem medycznym kończy się anegdotką.
No właśnie.
Winien chyba jestem kilka słów na tema stanu kciuka.
Stan jest generalnie do dupy, ale pracuję nad nim.
Osoby znające temat pewnie są zaskoczone, że już chodzę na rehabilitację. Ja też jestem zdziwiony,że znalazł się termin,ale o tym innym razem.
Kciukowa epopeja została przerwana w momencie gdy czekałem na wyjęcie drutów.
Lubię wiedzieć co mnie czeka więc poszperałem w internecie i dowiedziałem się,że jest to praktycznie bezbolesny zabieg, przeprowadzany pod miejscowym znieczuleniem i jedynym trochę nieprzyjemnym uczuciem jest takie „ciągnięcie w kości kiedy wychodzą z niej druty”.
Czy li normalnie pan pikuś dla gościa, który z uśmiechem patrzył jak chirurg wierci mu wiertarką w kości dziury.
Na zabieg udałem się więc rozluźniony i uśmiechnięty.
I szczęśliwy, że ciała obce znikną z mojego organizmu.
Obiecywałem historię pełną krwi i przemocy? Oto ona.
Po zabiegu nie byłem ani rozluźniony ani uśmiechnięty. Pozostało tylko uczucie ulgi, że mam to za sobą.
Kiedy wyszedłem z gabinetu koleżanka małżonka spojrzała na mnie i jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
-Co się stało!!!
-Nie chcesz wiedzieć.
A jednak chciała.
No to opowiedziałem.
Kiedy wszedłem do gabinetu położyli mnie na leżance i zrobili dwa zastrzyki przeciwbólowe.
Odczekaliśmy chwilę i chirurg wziął w rękę skalpel.
Poczułem jak ostrze przecina moją skórę.
-Ehem...,ale ja to czuję.
-Ooo-był najwyraźniej zdziwiony-No to chwilkę poczekamy.
Po „chwilce” sytuacja sie powtórzyła.
Lekko zirytowany lekarz, któremu najwyraźniej się spieszyło mruknął:
-No to jeszcze dwa zastrzyki.
Jedna z pielęgniarek westchnęła żartobliwie coś o pacjencie wpędzającym placówkę w koszta.
Pożartowaliśmy kilka minut i lekarz zrobił kolejne podejście.
-Przepraszam bardzo,ale nie czuję żadnej różnicy!-zaczynałem się niepokoić
-A pan co na lidokainę uodporniony!?
Odparłem,że nie sądzę bo u stomatologa znieczulenie zawsze działało.
-No to poczekamy-westchnął zrezygnowany.
Przepraszam za wyrażenie,ale czekanie gówno dało i znowu musiałem grzecznie poprosić Paganiniego skalpela by raczył wyjąć ostrze z mojego ciała ponieważ znieczulenie nie działa.
Cały personel był najwyraźniej zniecierpliwiony i zdegustowany. Ktoś chyba mruknął,że zaraz gdzieś się spóźni.
Nie jestem pewny bo próbowałem się doliczyć, który to juz raz wstrzykują mi środek przeciwbólowy.
Potem doliczyłem się sześciu śladów ukłuć.
Ukłuć bezsensownych i niepotrzebnych ponieważ nie dały żadnego efektu.
-To czemu pan nie mówił,że lidokaina na pana nie działa!-usłyszałem wyrzuty.
-Kiedy działaaaaAAAAAAAAAA!-ryknąłem ponieważ moją rękę przeszył rwący ból.
Usłyszałem przekleńtswa i ktoś z boku doradził:
-Co wyśliznął ci się? Weź to większe imadełko i najpierw go trochę rozruszaj i dopiero wyciągnij.
Postanowiłem być dzielny i zagryzłem zęby.
A jednak czułem ,że coś ewidentnie jest nie tak.
-słuchajcie, ja naprawdę nie jestem histerykiem i mam normalny próg bólowy, ale to cholernie boli a w internecie pisali....-w tym momencie pociemniało mi w oczach.
I nic dziwnego bo zacisnąłem powieki.
-Trudno- usłyszałem jak przez mgłę. Wyciągamy tak jak jest.
Poczułem kilka par rąk przytrzymujących mnie na leżance i usłyszałem szczęk metalu o metal a potem brutalne szarpnięcia.
I kiedy w końcu usłyszałem „no jeden już mamy” o mało nie popłakałem się z bólu. Zamiast tego wtuliłem sie w biust pielęgniarki, która całym ciałem unieruchamiała moja pierś.
Niepotrzebnie bo wcale się nie wyrywałem.
Nawet nie kląłem.
I tylko raz zawyłem.
Drugi drut na szczęście wyszedł łatwiej. Chociaż również w eksplozji bólu. Na tyle jednak słabszej ,że teraz poczułem również owo „troszkę nieprzyjemne uczucie ciągnięcia”.
Kiedy z założonym opatrunkiem zlazłem z leżanki cały świat wirował.
A jednak zgrywając twardziela uśmiechnąłem się, podziękowałem za ciekawie spędzony czas i wyszedłem.
-Ja to bym w życiu nie pozwoliła sobie czegoś takiego zrobić!-jęknęła koleżanka małżonka słysząc moją opowieść.
-Ale twardy jestem co?!-wypiął dumni wątłą pierś kieszonkowy, garbaty macho.
-Chyba głupi! Nie mogłeś powiedzieć,że cię boli!?
-Oj mówiłem, mówiłem. No robili co mogli, ale nie dało się znieczulić.
Jakże się wtedy myliłem.

5 komentarzy:

  1. co, zadziałało z opóźnieniem?....:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale z Pana twardziel. Jakos nie wierze ze te 6 zastrzyków w końcu nie zadziałało.
    pozdrawiam,
    Magdalena

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny .Napisz co się stało póżniej.Pozdrawiam Maryla.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże! Jak ja się boję bólu!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę potwierdzić, ze owszem, 6 zastrzyków znieczulających zadziałało.- dopiero w samochodzie gdy dotargałam tam bladego i chichoczącego histerycznie Garbatego!:)

    -mama księżniczek-

    OdpowiedzUsuń