piątek, 22 stycznia 2010

Piwo, mleko i potwory

Jak mawiał ojciec mojej licealnej sympatii „dzieci to potwory” :-))))))
Krasnoludy nie biorą jeńców. Wiemy więc ,że naszą jedyną szansą na przetrwanie jest wygrać.
Od tygodnia próbujemy przyzwyczaić księżniczki do konsekwentnego usypiania w łóżeczkach.
Podobno warto się pomęczyć bo w przyszłości powinno to zaprocentować spokojnymi wieczorami.
Podobno...
Oby to była prawda bo w tej chwili o naszych wieczorach można mówić wiele ale na pewno nie to,że są spokojne.
Wczoraj byliśmy już tak udręczeni,że koleżanka małżonka przestała mi zwracać uwagę kiedy kląłem, z rozpaczy, pod nosem.
Za to noc była miłym zaskoczeniem. Pierwszą pobudkę miałem dopiero o 6.30! Po sprawdzeniu zapisków zony stwierdziłem,że ona wstała też tylko raz w okolicach godziny czwartej.
Niedawno, karmiąc w nocy jedną z pociech kartkowałem jedno z walających się po domu „matczyno-dziecięcych” pism i wyczytałem,że jest szansa iż po skończeniu szóstego tygodnia dzieciaki będą wymagały tylko jednego nocnego posiłku.
No fajnie wygląda na to,że te pocieszające rewelacje się sprawdzają, ale co z tymi cholernymi wieczorami!?
Naprawdę staram się być dobrym, wyrozumiałym i kochającym tatulem,ale są takie chwile, kiedy czuje ,że zaraz wyjdę z siebie, stanę obok, rzucę mięchem i wyjdę trzaskając za sobą drzwiami.
Choćby na chwilę. Na spacer, albo pokopać w drzewo dla rozładowania napięcia.
Oczywiście tego nie robię, bo nie chcę wyjść na potwora.
Po drugie obawiam się,że koleżanka małżonka mogłaby wyrzucić za mną za drzwi moją wylinkę -tę która została po wychodzeniu z siebie i wykrzyczeć coś na temat „chamskiego egoisty co to najpierw tak chciał a teraz jest zdziwiony”.
A po trzecie w drzewo nie pokopię bo i tak po przygodzie z majstrem moja prawa stopa stała się fantastycznym barometrem. Na każdą zmianę pogody reaguje rwącym bólem.
Tak więc zwieszam łeb i robię swoje.
Pozwalam sobie na to „narzekactwo” ponieważ kwestia „narzekać ,czy nie” wywołała sporo komentarzy, z których wynikało,że próby autocenzury są pomysłem nienajlepszym.
Przyznam szczerze,że nie jestem tym zaskoczony.
Od pewnego czasu nie mogłem się oprzeć wrażeniu,że mój „target” lubi poczytać o tym jak bachorki robią nam z tyłków jesień średniowiecza alb o tym , jak tatulo po raz kolejny zrobił z siebie idiotę.
Najwyraźniej niektórym dodaje to otuchy.
I dobrze.
A teraz z innej beczki.
Dwa dni temu, gdy rozwalony na kanapie karmiłem córę butelką, koleżanka małżonka zwróciła mi uwagę, że powinienem tak zmienić pozycję by dziecko widziało moja twarz gdyż w ten sposób buduje się więź.
Bardzo się tym przejąłem i nie zwracając uwagi na ból kręgosłupa pochyliłem się nad małą twarzyczką, spojrzałem w małe oczęta i wymruczałem:
-Te laska, to jest taaaaataaaa. Taaaataaaa jest doooobryyyyyyy.
I wtedy do głowy przyszła mi pewna myśl.
Może to nie tylko o tworzenie więzi rodzicielskiej chodzi? Może w ten sposób da się”wdrukować” inne treści?
No i się zaczęło, spojrzałem głęboko w ciemnoniebieskie ślepia i głosem wytrawnego hipnotyzera zacząłem przekazywać jakże ważne treści:
-No mała, skup się! To jest tata. Tata jest dobry. Taty trzeba słuchać. Zapamiętaj- mleko dobre, tata dobry.
Nigdy nie będę okłamywała taty. Tata dobry. Muzyka rockowa- dobra a narkotyki-złe. Bardzo złe. Uwaga- taty trzeba słuchać. Bo tata dobry. Tak jak mleko.

No dobra, lekcja pierwsza skończona. Nadszedł czas na bardziej skomplikowane treści.
-Tata-dobry, mleko-dobre, rock-dobry, wódka-zła, piwo..... na razie średnie, może być dobre jak tata powie,że tak jest. Chłopcy... też są średni. Może będą dobrzy jak tata pozwoli. No to podsumowujemy:tata, mleko i muzyka rockowa- doooobree, wódka i narkotyki- złeeee, piwo i chłopcy-średni, a szkoła...?

No i tu odpuściłem. Nie chciałem być niepedagogiczny, ale też i nie zamierzam dziecku kłamać.
Szkoła nigdy nie była dobra.
-Matematyka-złaaa, wuef-dobry, fizyka- średnia w porywach do złej, oj matematykaaa baaardzooo złaaa-mruczałem pod nosem idąc do lodówki po piwo.

5 komentarzy:

  1. uwielbiam cię czytać i zazdroszczę małżonce wesołego tatusia, aż zazdroszcze bo mój nie potrafi być wesoły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Człowieku
    Pewnie że masz narzekać - I nie chodzi to o satysfakcje "ooo ale tamten to ma przechlapane" tylko "oooo To znaczy że inni też tak mają"

    RównieżŚwierzoUpieczonyTatuś

    OdpowiedzUsuń
  3. Witajcie,
    jestem mama blizniakow ( rowniez in vitro :))
    przez pierwsze 5 miesiecy nie spalam/nie spalismy w ogole. umeczonym rodzicom polecam: Tracy hogg, gina ford, oraz ksiazke pt "kazde dziecko mozna nauczyc spac" ( jakos tak)
    moj syn budzil sie w nocy 11 x - czyli co jakies 40 minut, corka miala ostre kolki od 2 rano do 6 rano.
    zycze snu dla Was i Ksiezniczek

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha ha :) Ale się uśmiałam!!!! :)))))

    Jeszcze raz pozdrawiam Ciebie i Twoje kobietki:)

    Świeżo upieczona MAMA - Joanna :))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, ze ja mojemu nie wdrukowalam: darcie kasty o wszystko - zueeeeeee ;)

    OdpowiedzUsuń