niedziela, 17 października 2010

Maruda na przepustce

Oczywiście najpierw pojechaliśmy do dzieciaków. Oj stęsknili się garbaty tatulo!
Naściskaliśmy się, „ponaprzytulaliśmy”, naśmiali i dopiero późnym popołudniem dotarliśmy do domu.
Przewróciłem całą chałupę w poszukiwaniu instrukcji do sterownika pieca. Kiedy ją wreszcie znalazłem przyczyna problemów z ogrzewaniem okazała się banalna i po kilku minutach problem został rozwiązany.
Na fali tego sukcesu dokonałem jeszcze kilku szybkich napraw w domu a potem z piwkiem zasiedliśmy do kolacji.
Wczesnej, ponieważ takie były zalecenia lekarza.
-Wreszcie normalne jedzenie! Westchnąłem nad talerzem.
Koleżanka małżonka pokiwała ze zrozumieniem głową.
Wreszcie mogliśmy spokojnie porozmawiać.
Zrelacjonowałem więc swoje szpitalne doświadczenia kończąc:
-No i tyle, jutro jestem zapisany na operację, ale coś czuję, że nic z tego nie będzie.
-Może to i lepiej skoro lekarze mają wątpliwości.
-Tyle,że każdy mówi co innego. No i już się nastawiłem,że posiedzę w domu na zwolnieniu. Pochodzę z „księżniczkami” na spacery, wyśpię się w szpitalu...
Parsknęła śmiechem.
-Wiesz co, chyba są na to prostsze sposoby niż poddawanie się operacji i łamanie palców.
Trudno jej było odmówić racji.
W tym momencie dotarło do mnie,że w ogóle nie przejmuję się tym,że czeka mnie „przecięcie ścięgien i kości a potem wycięcie z niej takiego klinika...”.
Moim największym zmartwieniem było to,że zostawiłem dziewczyny w domu ze szwankującym ogrzewaniem.
-Oj daj spokój- stwierdziła żona- po pierwsze wcale nie było tak zimno, po drugie dogadałam się z twoimi rodzicami,że dzieciaki biorą na noc a po trzecie zawsze mogę rozpalić w kominku.
A poza tym z piecem już wszystko jest w porządku.
-No tak, ale ja liczyłem ,że pójdę do szpitala tylko na dwa dni. A tu mija druga doba i nawet nie wiadomo czy będzie ta pieprzona operacja czy nie.
-Damy radę.
-Oby mi tylko po tym gipsu nie założyli bo nawet nie będę mógł dzieciaków przewinąć- martwiłem się dalej- Wiesz, lekarz mówił,że jak będzie się dało założyć taką płytkę to obejdzie się bez gipsu.
-Byłoby fajnie.
-No,ale jak będzie gips...
-Damy radę.
-Ale mam wyrzuty sumienia, nie chce Cie tak zostawiać...
-Damy radę!
-Bo wiesz jeszcze się mogę wycofać.
-DAMY RADĘ!!!
-No tak, zresztą może i tak się okazać,że nie będzie tej operacji.
-No to trudno.
-Ale ja się już tak nastawiłem na to zwolnienieeeeee!
Czyżbym był upierdliwy?
„Nie może to być!”

1 komentarz:

  1. Życie (?) w szpitalu, to jak pobyt na innej planecie ;-)) W kwietniu miałam operację kręgosłupa szyjnego, to dopiero był hardcore, he he ;-))
    Mimo wszystko, zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń