niedziela, 12 czerwca 2011

Prasówka

Okazuje się,że przy staraniach o dzieciaki trzeba być ostrożnym, a raczej ostrożną z kawą. I nie tylko, ponieważ kofeina jest też w herbacie napojach gazowanych itd.
Niby nie jest to jakieś strasznie odkrywcze bo generalnie wiadomo jak to jest z wszelkimi używkami.
W każdym razie naukowcy z uniwersytetu w Newadzie wzięli trochę myszy, kilka dzbanków kawy i wzięli się do roboty.
Przypomina mi się od razu seria kawałów o tym jak to „amerykańscy naukowcy odkryli...”.
No,ale tym razem na poważnie.
Kiedy badacze skończyli sączyć kawę i poić nią biedne gryzonie okazało się,że kofeina powoduje spowolnienie pracy mięśni ścian jajowodów, które transportują komórkę jajową z jajników kobiety do jej macicy.
Zdaniem naukowców tłumaczy to trudności w zajściu w ciążę.
Sącząc kawę badacze doszli do wniosku, że i kobiety mogłyby się jej napić.
Cytując:
„Związek pomiędzy spożyciem kofeiny a problemami z zajściem w ciążę potwierdzają także badania przeprowadzone na kobietach starających się o dziecko metodą in vitro. Kobiety, które stosowały się do zaleceń lekarzy i ograniczyły spożycie kofeiny do 50 miligramów dziennie szybciej zachodziły w ciążę”.
To jest jakiś konkret.
Nic mi nie wiadomo natomiast na temat wyników najnowszych badań mówiących o konsumpcji 50 miligramów czegoś innego przez ich partnerów w tych staraniach.
Tu znowu trzeba się odwołać do zdrowego rozsądku.
W każdym razie ja nie piłem i się udało.
Chociaż przeglądając artykuły człowiek ma się czasem ochotę napić.
W Lublinie ruszyła prywatna przychodniaspecjalizująca się w naprotechnologii.
Projekt kosztował 507 tysięcy z czego 355 tys. to unijne dofinansowanie przyznane przez marszałka.
Wnioskujący o kasę przedstawiciele spółki napisali we wniosku,że:
"Należy zwrócić uwagę, że Polska jest krajem katolickim, stąd sposoby stosowane w technikach wspomaganego rozrodu budzą wiele zastrzeżeń zarówno natury etycznej - godzą w przekonania katolików - jak i prawnej" .
Przychodnię poświęcił abp. Józef Życiński i rozpoczęło się leczenie zgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego.
Który jak wiadomo specjalizuje się w diagnostyce i leczeniu „rozrodu”.
Moją opinię na temat „naprokitu” znacie.
Opinie profesora Mariana Szamatowicza pewnie też bo kilka razy już go cytowałem.
Pozwolę sobie jednak jeszcze raz:

„Jestem absolutnie zdumiony. Można tylko płakać albo się wściekać, że na prawdziwe leczenie nieustannie brakuje pieniędzy, a na coś, co zakrawa na magię, są. Rynek na tego typu usługi? Dla mnie to rynek na ciemnotę”.

Profesor od dawna twierdzi,że metoda formułowana przez dr. Thomasa Hilgersa w Instytucie Papieskim Pawła VI w Omaha „ to jedno wielkie oszustwo wobec kobiet, bo daje im nadzieję na macierzyństwo”.
Co więcej Prof. Waldemar Kuczyński z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, prezes Sekcji Płodności i Niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" tłumaczy ,że to co jakoby jest tak odkrywcze w naprotechnologii czyli znajomość naturalnego cyklu płodności i wiedza o tym jak w naturalny sposób starać się o dziecko to elementarz dla każdego lekarza.
I większości świadomych, inteligentnych potencjalnych rodziców.
W rezultacie specjaliści od naprokitu za dodatkową kasę oferują to co można dostać w przychodni.
No tak, ale ideologia jest bezcenna.
Ideologia, która oferuje takie rewolucyjne metody jak USG, leczenie hormonalne...
rewolucyjne chyba jest tylko nazewnictwo,ale o genezie określenia „naprotechnologia” i kontrowersjach jakie wywołuje już pisałem więc nie ma się co powtarzać.
W każdym razie urzędnicy przyznający dofinansowanie skupili się na tym czy „czy projekt pod kątem biznesowym jest ekonomicznie uzasadniony. Uznaliśmy, że ten jak najbardziej jest, ponieważ na Lubelszczyźnie istnieje rynek na tego typu usługi.”.
No dobra,ale dalej czytamy:
„ Nie wchodzimy w to, czy metoda leczenia jest skuteczna w sensie urodzin dziecka. Proszę wziąć pod uwagę, że w tym przypadku mamy do czynienia z gabinetem ginekologicznym, w którym pracują wykształceni lekarze. A naprotechnologia jest dodatkową usługą, która się tu pojawia.”
No to na deser jeszcze jeden cytat. Tym razem Maciej Barczentewicz, kierownik owej przychodni stosującej ultrakosmiczne technologie i metody.

„Wielu pacjentów gabinetów ginekologicznych z powodu wartości, które wyznają, faktycznie jest wykluczonych z leczenia, z możliwości posiadania dzieci. Przykładowo - rezygnują, gdy dowiadują się, że aby zbadać spermę, konieczne jest pozyskanie jej poprzez masturbację, którą uznają za grzech ciężki. Tymczasem my, by uzyskać nasienie - znamy i stosujemy inne metody, niekolidujące z etyką katolicką. Pacjenci nie chcą też korzystać z inseminacji, która kojarzy im się z hodowlą zwierząt, również proponujemy dla tego alternatywę”. .

Boję się pytać o te” inne metody”. Mógłbym się zarumienić.
O zgrozo.

3 komentarze:

  1. "Należy zwrócić uwagę, że Polska jest krajem katolickim..." To wyjaśnia wszystko ;-( Ciemnota.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wiem, ja wiem! Owe inne metody to np. prezerwatywa za 50zł to nie żart. Ów cudowny gadżet posiada otworek, aby część materiału się z niego wydostało.Po akcie małżeńskim ;p para pędzi na złamanie karku do klinki aby materiał oddać do badania. Ot innowacja !
    pozdrawiam,
    Magdalena

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta prezerwatywa przypomniała mi koleżankę z czasów studenckich. Chciała być dziewicą do ślubu. Dlatego seksu nie uprawiała. Waginalnego. Analny jak najbardziej.
    Ad rem: czemu się denerwujecie że klinika naprotechnologii dostała kasę? To nie koniec świata. Ile par guzik wie o fizjologii, nie ma znajomości naturalnych procesów zachodzących w organizmie, nie wie prawie nic o kobiecym cyklu? A ilu ginekologów raczy cokolwiek wyjaśnić? Znacie kobietę której ginekolog poświęciłby czas i powiedział o cyklu gdy ma lat ...naście i przychodzi po pigułki? Klinika naprotechnologii może (podkreślam może) pomóc w diagnostyce - choćby monitoring czy występuje owulacja. Jeżeli nie będą okłamywać ludzi, to niech będzie i tysiąc klinik naprotechnologii.
    Do tego ideologicznego bełkotu związanego z promowaniem naprotechnologii odnosić się nie będę. Do tekstów "rozród", "mordercy", "kupowanie dziecka" można się jedynie odnieść w piśmie wysłanym do sądu o krótkim tytule "pozew". A w ramach zadośćuczynienia zażądać wpłaty na organizację pożytku publicznego. Najlepiej "Nasz Bocian"

    OdpowiedzUsuń