czwartek, 22 kwietnia 2010

Laleczka Chucky

Przyszła wiosna. A razem z nią ekipa, która kończy nasz dach.
Chłopaki generalnie są w porządku.
Jak na fachowców oczywiście.
Czyli wkurzają znacznie mniej niż ekipa majstra, nie kantują z wycenami i tylko czasem cwaniakują. Jednym słowem w porównaniu z tym co przeżyliśmy podczas remontu nic takiego.
Ale i tak wspomnienia koszmaru wróciły.
Łażę rozdrażniony i naprawdę ciskam się zbyt często i o byle pierdołę.
Bardzo się staram opanować,ale wychodzi różnie.
Trochę się ostatnio nasłuchałem od koleżanki małżonki. Najpierw miałem szczery zamiar się obrazić,ale w końcu dotarło do mnie ,że ma rację. Może nie całą rację,ale nie zamierzam bawić się teraz w ułamki ani wyliczanie procentów.
Zresztą nie jestem najlepszy z matematyki.
Są takie chwile kiedy człowiek dowiaduje się o sobie średnio miłych rzeczy.
Właśnie takie przeżywam.
Na przykład okazuje się,że zaczynam być mściwy.
Ja! Pan „przepraszam ,że żyję”.
No majster wyhodowałeś potwora!
„A teraz leżysz pan i robisz pod siebie”,że zacytuję klasyka.
W każdym razie powinien.
Bo jak kupię te pieprzona laleczkę...
Już wyjaśniam o co chodzi.
Ostatnio podrzuciliśmy dzieciaki dziadkom a sami wyskoczyliśmy na szybkie zakupy. Musieliśmy kupić kilka produktów żywnościowych ponieważ postanowiliśmy przejść na dietę.
Jakaś ryba, inna ryba, jeszcze jedna ryba, paluszki krabowe, mięcho, inne mięcho...
-Łał, całkiem fajna ta dieta- pomyślałem zaglądając do koszyka.
Humor siadł mi kiedy ominęliśmy szerokim łukiem stoisko monopolowe.
Podczas tego objazdu zabłąkaliśmy się między półki z zabawkami.
-Patrz. Jeszcze trochę a zaczną jęczeć żeby im kupować tę cholerną różową tandetę-jęknąłem spoglądając na te wszystkie księżniczki w tiulach i ich zezowate plastikowe kucyki „made in China”.
-Eee, może będą miały iny gust...
-A załóż się- mruknąłem cynicznie.
-O zobacz to jest fajne- moja druga połówka ściągnęła z półki kilkucentymetrowego gościa w ogrodniczkach i z młotkiem w dłoni.
-Wygląda jak tatuś, kiedy będzie wreszcie naprawiał schody, które miał zreperować rok temu.
Udałem,że nie usłyszałem ironii w jej głosie.
-Chyba jak ten pieprzony majster wygląda. Do kompletu powinni jeszcze paczkę szpilek dodawać.
„Wuuuduuu czaaaaajld”- zanuciłem uśmiechając się naprawdę wrednie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz