poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Patrząc w niebo


Mieszkamy w miejscu, w którym teoretycznie powinien panować spokój i cisza.
Teoretycznie.
Bywa jednak z tym różnie. I nawet nie chodzi o to,że sąsiad zza pagórka lubi czasem słuchać techno przy otwartym oknie. Oczywiście na „pełen full”.
Kiedy kilka dni temu wieczorem zajechaliśmy pod bramę i wysiadłem z samochodu muzyka „zza płota” lekko mnie ogłuszyła. Aż mi plomby zagrzechotały w trzonowcach.
Miałem wrażenie,że sąsiad za pomocą bitów zamierza ubić masło ze śmietany zebranej z mleka prosto od krowy.
Ech, gdzież te czasy kiedy na wsi rozrywką było grupowe rwanie pierza i śpiewanie przyśpiewek?
-Jakby nam coś takiego urządził kiedy siedzimy w ogródku przy grillu to by trochę słabo było nie?-mruknąłem do żony.
-Pewnie sąsiad zaaaaabaaaaloooował!- uśmiechnęła się wyrozumiale.
-Najwyraźniej.
Z sąsiadem dobrze żyjemy. Skoro on wytrzymuje wycie naszego husky to my jego ekstremalne zapędy melomańskie też jakoś zniesiemy.
-Zresztą...-zasłuchałem się-...całkiem fajna ta muza. Rytmy takie fajnie połamane. Będę musiał go spytać przy okazji co to takiego. O ile będzie coś z tego wieczora pamiętał.
Jest jeszcze jedna przyczyna, która powoduje,że nasz azyl wcale nie jest taki cichy na jaki pozornie wygląda.
To korytarz powietrzny. Dokładnie nad naszym domem.
Często w tej samej chwili widzę nawet pięć odrzutowców pasażerskich ciągnących za sobą smugi kondensacyjne.
Właściwie cały czas słychać odległy pomruk ich silników. Czasem przyglądam im się przez lornetkę a czasem sprawdzam na pewnej stronie internetowej któż to „na moje niebo wlata”.
Strona pokazuje obraz ze skandynawskiego radaru lotniczego wraz z informacjami o pułapie lotu, prędkości, numerze samolotu, linii lotniczej itd.
Fajne. Kolega kiedyś wypatrzył Air Force One lecący do Moskwy.
No, ale odkąd wybuch wulkanu na Islandii sparaliżował ruch lotniczy w Europie mamy nad głową piękną błękitną kopułę bez żadnych kresek wyrysowanych ludzką ręką.
Świat stał się jakiś bardziej przytulny. Bardziej nasz. Nikt nie podgląda z góry.
Czasem tylko gdzieś bardzo wysoko zamajaczą sylwetki dwóch kołujących orłów Bielików.
Trudno im się przyjrzeć bo jak tylko widzą człowieka to albo się oddalają albo błyskawicznie wznoszą.
Całkiem fajny czas.
Dla nas . Domyślam się,że dziesiątki tysięcy ludzi rozrzuconych po całym globie raczej nie podziela moich zachwytów.
Ich udręki najwyraźniej jednak się kończą bo wczoraj wieczorem na niebie zaczął się ruch.
A dzisiaj to już prawdziwa podniebna autostrada.

ps.
Zasłyszane:

„Czy wiecie jakie było ostatnie życzenie Islandii zanim pogrążyła się w kryzysie ekonomicznym?
„Rozsypcie moje prochy nad całą Europą”
:-))))))

1 komentarz: