czwartek, 20 sierpnia 2009

Oferta nie do odrzucenia

Chyba już się oswoiłem z myślą o tym,że czeka mnie życie "w krainie kobiet" :-)
Próbuję sobie wyobrazić jak to będzie za lat 3,5, 15, 20... mimo,że wiem iż rzeczywistość na pewno mnie zaskoczy.
Czy będę "normalnym ojcem"? Cy uda mi się znaleźć złoty środek między nadopiekuńczością a zbytnim luzactwem?
Czasami siadam sobie i wyobrażam jak to będzie pójść na spacer trzymając za łapki takie dwa małe brzdące.Albo jak mi pójdzie łagodzenie "małych dziecięcych dramatów"? No i oczywiście jak zniosę wizyty przyszłych "przydupasów" córeczek tatusia. Oj będzie ciężko. Już ja dobrze wiem co tym małym gnojkom chodzi po głowach!
Wczoraj koleżanka małżonka czytała mi, z internetu, cechy znaku zodiaku, na który mają się załapać Jeżynki. Dwa małe "strzelce". Brzmi to optymistycznie- bo oczywiście inteligentne, zaradne i tak dalej. Swoją drogą czy o jakimkolwiek znaku zodiaku piszą ,że osoby pod nim urodzone są tępymi pierdołami?
W każdym razie nie ma co liczyć na to ,że chociaż dzieci wprowadza w nasze życie trochę porządku. Układ gwiazd skazuje je na bałaganiarstwo. Trochę to przerażające bo ani żony ani mój znak zodiaku nie ma takiej adnotacji. Tymczasem bałagan w naszym wykonaniu łapie się do kategorii "kataklizm".
Pocieszające natomiast jest to,że dziewczynki nie powinny dać sobie dmuchać w kaszę a jedynym sposobem na wykorzystanie ich przeogromnych zasobów energii jest uprawianie sportu. Chociaż te zasoby energetyczne mają też ciemne strony, ale co tu pisać o rzeczach oczywistych.
No to tyle teorii i astrologii.
A jak będzie to będzie.
To zdanie powtarzam sobie ostatnio jak mantrę. Tyle,że przestaje pomagać.
Z tęsknotą myślę o tym fantastycznym stanie umysłu z początku naszej ciąży.Ach gdzież się podział ten wszechogarniający spokój. Ten luz "made in Jamaica" ?
Jestem już naprawdę zmęczony psychicznie i fizycznie remontem. Ciągle siedzę nad kartką papieru, z kalkulatorem. A potem tłumaczę Pani Jeżykowej (teraz to raczej "Jeżynowej") dlaczego musimy zrezygnować z kolejnego pomysłu czy modernizacji.
Oczywiście możemy zwiększyć kwotę kredytu.Pewnie.
Tyle,że u mnie w pracy kiedy mówię, że właśnie wpieprzyliśmy się w kredyt wszyscy łapią się za głowę.
Jest to reakcja jak najbardziej zrozumiała skoro szefostwo firmy właśnie zaproponowało nam projekt "dobrowolnych zwolnień z pracy".
Ostatnio byłem świadkiem sceny, która była,tak tragiczna,że wręcz zabójczo śmieszna.
Jeden z kolegów odebrał telefon. Rozmawiał parę sekund po czym pieprznął słuchawką i rozpoczął gwałtowną, długą i namiętną emisję słów. W 99 procentach niecenzuralnych.
Patrzyliśmy na niego jak na wariata dopóki nie ochłonął na tyle,że był w stanie wyksztusić cóż go tak zbulwersowało.
Otóż zadzwoniła do niego pani z banku , w którym kolega ma konto. A rozmowę zaczęła od słów: "w związku z realną możliwością utraty pracy chcielibyśmy zaproponować panu wykupienie bardzo korzystnego ubezpieczenia....".
No boki k...a zrywać.

ps.

Agamala! Trzymamy za Ciebie i Twoją ekipę kciuki! Mocno jak jasna cholera-całą czwórką :-)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz