niedziela, 22 listopada 2009

O wszystkim i o niczym

Właśnie wylazłem z wanny, w której dochodziłem do siebie po całodniowym malowaniu.
Ścian niestety a nie obrazów ;-)
Właśnie dotarło do mnie,że ostatni namalowałem chyba dziesięć lat temu.Trochę to smętne bo ładnych parę lat poświęciłem na naukę techniki i historii sztuki.
Po dyplomie z malarstwa prawie całkowicie zerwałem z plastyką.
Zresztą z pisaniem tez mnie przystopowało na ładnych parę lat. Chyba praca tak mnie wyjałowiła.
Teraz jednak jest zupełnie inaczej. Głowa kipi od pomysłów, ledwo nadążam z notowaniem.
Jeżeli po urodzeniu "księżniczek ze szkiełka" uda mi się znaleźć czas na pisanie i malowanie to kto wie jak to się skończy.
Pomarzyć fajna rzecz.
Rany boskie to chyba naprawdę jest kryzys wieku średniego :-))))
Czytam właśnie książkę Olega Diwowa,której główny bohater twierdzi,że współczesnych facetów KWŚ (Kryzys wieku średniego) dopada znacznie wcześniej ponieważ mamy o wiele większe możliwości. Stąd i świadomość ich zmarnowania znacznie dotkliwsza.Coś w tym jest.
Swoją drogą lektura tej książki uświadomiła mi ,że od dzieciństwa mam słabość do rosyjskiej fantastyki.
Jako dzieciak zaczytywałem się opowiadaniami Kiryła Bułyczowa ostatnio przeczytałem wszystko Siergieja Łukjanienki a teraz Diwow.
Coś jest w tym ich przedstawianiu świata. Jakaś taka siermiężność, luz i dużo, dużo, duuuuuużo wódki.
Podobnie próbuje pisać Andrzej Pilipiuk, ale ta jego pisanina jakoś do mnie nie przemawia.Przeczytałem chyba ze trzy książki o Wędrowyczu,ale jakoś nie mam ochoty na kolejne dokonania pisarskie Pilipiuka.Chociaż wydaje sporo i może się rozwinął?
Mniejsza z tym. Chciałem napisać tak naprawdę o czymś zupełnie innym.
Winien chyba jestem wiernym czytelnikom moich wypocin jedno wyjaśnienie.
Otóż jakiś czas temu koleżanka małżonka lekko wyskoczyła przed szereg rozpowszechniając informację o tym ,że w pewnym ogólnopolskim dzienniku zostanie opublikowany wywiad z jej „garbatym mężem”.Ponieważ kilka osób specjalnie kupiło gazetę i raz nawet usłyszałem ,że wiszę im dwa zety za gazetę- tłumaczę :-)))
Rzeczywiście wywiadu udzieliłem. Podobno w redakcji się spodobał. Poprosili nawet o kilka zdjęć do jego zilustrowania.
I rzeczywiście miał się ukazać właśnie wtedy kiedy Pani Bebzunkowa rozesłała wici.
Szkoda,że mnie o tym nie poinformowała ponieważ jako człowiek mediów nie byłem zaskoczony tym,że wywiad nie poszedł do druku.
Ponieważ dziennikarka nie rozmawiała ze mną o sprawach bieżących należało się spodziewać,że newsy mogą go "wyprzeć".
I tak się właśnie stało, ale z tego co wiem nic straconego. Tekst musi trochę poleżakować bo potrzebuje medialnego kontekstu a rzeczywiście ostatnio o in vitro prawie się nie pisało.
Muszę też przyznać,że nawet trochę mi ulżyło ponieważ uznałem,że w przypadku udzielania wywiadu chowanie się za pseudonimem byłoby brakiem odwagi cywilnej.
Tak więc publikacji oczekuję z pewnym drżeniem serca.
Bo takie, momentami, intymne zwierzenia pod własnym imieniem i nazwiskiem mogą trącić pretensjonalnym ekshibicjonizmem.
W każdym razie na razie jest cisza.
A czy przed burzą? To się okaże.
Albo i nie ;-)

3 komentarze:

  1. Jest wywiad dziś.
    Lekki i bez zadęcia, za przyczyną Garbatego oczywista:)
    Pretensonalnego ekshibicjonizmu brak. Zacnie.
    Pozdrawiam z Gdyni
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie, gdzie ten wywiad? Pozdrawiam:) Iza z Wielkopolski:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W dzisiejszej "Wyborczej" :-))

    OdpowiedzUsuń