niedziela, 8 listopada 2009

Życie 2.0

Wczoraj wreszcie miałem chwilę czasu, na to by poprzeglądać, w internecie, najnowsze artykuły o in vitro.
W „Wyborczej” natrafiłem na ciekawą rozmowę z członkiem zespołu doradców strategicznych premiera- Pawłem Kaczmarczykiem, który stwierdził,że nie chce uczestniczyć w sporze światopoglądowymi politycznym na temat in vitro. Przedstawił natomiast kilka faktów, które znalazły się w raporcie „Polska 2030”.
Wynika z niego, że nasze społeczeństwo, które na tle Europy jest teraz stosunkowo młode, będzie się wkrótce mocno starzeć.
W związku z tym, zdaniem Kaczmarczyka, nadszedł czas by w dyskusji o in vitro pojawiły się argumenty demograficzne.
Tak zwany wskaźnik „dzietności ogólnej” osiągnął u nas jeden z najniższych poziomów jakie odnotowano w tej części świata.
Teraz lekko wzrasta,ale w 2003 roku osiągnął pułap1,2 -tak niskiego nie było nigdy w Europie Zachodniej.
A obecny wzrost dzietności to „w dużej mierze skutek odroczonych decyzji o macierzyństwie kobiet nieco starszych, po 25. roku życia, dziś realizujących plany prokreacyjne”.
Niby nic odkrywczego bo o starzeniu się społeczeństwa trąbi się od lat, ale spodobał mi się ton tej rozmowy.
Bardzo rzeczowy, spokojny. Po prostu przedstawienie faktów.
Czyli to czego tak bardzo przy dyskusjach o in vitro brakuje.
Jeszcze bardziej spodobał mi się wywiad z Andrzejem Pągowskim, którego do tej pory bardzo szanowałem jako artystę, a teraz również jako człowieka.
Oto fragment jego wypowiedzi:

„Pan Bóg, przy całej swojej światłości, nie natchnąłby człowieka pomysłem na in vitro, gdyby uważał, że to jest złe. Po to dał mu mózg, aby to wymyślił. Jak widzę, że głos w tej sprawie zabierają ludzie, którym – przy całym szacunku dla Kościoła – z racji własnej decyzji życiowej nie jest dane przytulić swoje dziecko, czy też słyszę osoby z parlamentu, które wypowiadają się, jak to powinno wyglądać, to czuję, że przed nami jeszcze wiele lat edukacji”.

Trafiony zatopiony. Cóż tu można dodać?
A wracając do owego „wskaźnika dzietności ogólnej”, który wynosi niewiele więcej niż jeden, to z naszym wskaźnikiem znajdziemy się zdecydowanie nad kreską.
A więc armia Frankensteina rośnie w siłę!
Już wkrótce jej szeregi zasilą dwie kadetki. Ubrane w mundury z króliczkami na piersi.
A my z otchłani bezdzietności wskoczymy na poziom dzietności „2”.
I zacznie się „next level, poziom trudności- hard core”.
Czyli życie 2.0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz