piątek, 10 lipca 2009

Sex, szkiełko i Rock'n'Roll

Myślę ,że na jakiś czas dość egzystencjalnych tematów :-) Fakt,że trochę nie było o czym pisać bo drugi trymestr to taka "mała stabilizacja". Nic specjalnego się nie dzieje, emocje opadają, stres odchodzi. Człowiek jest już trochę oswojony z całą sytuacją.Od czasu do czasu pogadam troch koleżance małżonce do pępka co ją nieodmiennie bawi:-)
Wczoraj byliśmy u nowego ginekologa. Do zmiany lekarza podeszliśmy bez specjalnego entuzjazmu,ale nawet nasza dotychczasowa "doktórka" poradziła by zacząć kolaborować z kimś kto pracuje w szpitalu, w którym zamierzamy rodzić. Ot taka polska rzeczywistość.
Nie byliśmy tym zdziwieni,ale z panią doktor rozstaliśmy się z żalem.Trudno się nie zżyć z kimś, do kogo wpada się regularnie przez kilka lat na pogaduchy, USG i .... oddawanie materiału. Czyli czynność dość intymną :-)
Tak przy okazji to przypomniała mi się sytuacja przed transferem-pan doktor w białostockiej klinice odprowadził nas do drzwi i poinformował nas ,że koleżanka małżonka teraz ma iść na badanie a ja pouprawiać trochę seksu z kubeczkiem i ,że "pani Marzenka wszystkim się zajmie". Wszystkim? Przez głowę zaczęły mi przelatywać różne, niekoniecznie przyzwoite myśli :-)) Na szczęście "wszystko" okazało się pojęciem użytym na wyrost i jednak z "większością" musiałem sobie poradzić....
No co się będę rozpisywał, wszyscy jesteśmy dorośli.
Tak było podczas badania kontrolnego "materiału", ale prawdziwy dramat przeżyłem kiedy procedurę trzeba było powtórzyć pod koniec protokołu.
Dostałem, kubek, płytę dvd i raźnym krokiem ruszyłem do sekretnego pokoiku. generalnie wyluzowany bo co tu ukrywać w przypadku faceta procedura jest znacznie przyjemniejsza niż u przyszłej matki.Przecież nikt mi nic nigdzie nie będzie wkładał, wbijał ani usypiał.Luuuuuuzik.Make sex don't war.
A więc wpadam do pokoiku odpalam odtwarzacz i tu pojawia się lekki problem.
Coś jest zepsute i ekran jest podzielony na pół w taki sposób,że lewa strona obrazu jest po prawej stronie ekranu a prawa wprost przeciwnie. a pośrodku gruba kreska.
Stukanie, walenie, potrząsanie, resetowanie i inne wyrafinowane sposoby usuwania usterek nie podziałały.
Cóż było robić? Pozostało tylko, jak to podobno w poznańskim mówią "nadusić plej".
I co? Maaaaaaaaaasakra!!!!!!!!!!
Nie dość,że obraz wyglądał tak jak wyglądał i od wpatrywania się w niego aż kręciło się w głowie to jeszcze ten film....
od produkcji tego typu zazwyczaj wymaga się by hmm...aktorki reprezentowały sobą jakiś poziom... no nazwijmy go "artystycznym".
Tymczasem to co zobaczyłem na ekranie sprawiło,że odechciało mi się wszelkiego seksu i pojawiło się poważne zagrożenie, że cały nasz misterny plan pójdzie w p.... no nie uda się.
Panie aktorki były tak potwornie odrażające, że po prostu ręce mi opadły. A niestety o ile przy "seksie tradycyjnym" można się bez nich swobodnie obejść to przy tej procedurze trochę ciężko.
Ale w końcu, że zacytuję klasyka:

" I am Ironman tudududu tu du duuuu"

To Black Sabbath jakby ktoś miał wątpliwości. A skoro o muzie mowa to nasz nowy doktor strasznie głośno radia w gabinecie słucha. Trochę to irytujące bo sam mówi bardzo cicho,ale przynajmniej muza u niego leci całkiem do zniesienia.
W każdym razie USG robiliśmy m.in przy dźwiękach Metalliki i mam wrażenie,że Jeżykom się podobało :-)))))))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz