czwartek, 10 września 2009

Contra dla contry

Dzisiaj w sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie ustawy "Contra in vitro". Projekt zakłada całkowity zakaz tworzenia embrionów. Kara? Do trzech lat więzienia.
Przy tej okazji zapunktował u mnie poseł Niesiołowski, który ironizuje,że jego zdaniem właściwe byłoby wsadzanie do więzień dzieci ze szkiełka.
Tak, powinny swoimi małymi rączkami łupać kamienie w kamieniołomach. Albo niech biskupi zagonią je do kopalni uranu.
W fajnej rzeczywistości przychodzi nam żyć.
Pozostaje tylko mieć nadzieję,że hałas medialny jest niewspółmierny do liczby zwolenników owej ustawy.
Zawsze kiedy czytam o ruchu "contra..." czuję dziwną mieszankę przygnębienia i wściekłości.
Może niepotrzebnie? Pewnie zdrowiej byłoby nie słuchać , nie czytać, olać, zignorować, zapomnieć.
Łatwo się mówi. Próbuję,ale ciągle po głowie krążą myśli skąd się w ludziach bi8erze coś takiego co pcha ich do takich działań. I w imię czego tak naprawdę?
W imię wiary? Zasad?
Jakoś w to nie wierzę.
Może mam szczęście, ale do tej pory nie spotkałem religijnej i inteligentnej osoby, która miałaby coś przeciw zapłodnieniu pozaustrojowemu.
Wszelkie głosy "contra" są na tak niskim poziomie i wykazują tak ogromną ignorancję, że aż szczękościsku dostaję bo z takimi ludźmi nie da się nawet dyskutować. nie ma szans na sensowną wymianę argumentów.
I znowu się cieszę,że piszę tu pod pseudonimem. Bo kto wie czy pod moimi drzwiami nie pojawiłaby się jakaś bojówka łysych chłopców w wielkich butach ze wzniosłymi hasłami o bogu, honorze i ojczyźnie oraz bejsbolami w łapach i wściekłymi grymasami na twarzach.
Na twarde dziewuchy musimy wychować nasze Jeżynki. I szybko biegające, bo w przypadku przeważającej siły wroga kopniak w krocze nie wystarczy i trzeba będzie uciekać.
Z bieganiem jest szansa bo i po dziadku i po tacie maja szansę mieć w genach tendencję do szybkiego przebierania odnóżami.
Zresztą na podstawie obserwacji tego co dzieje się w "dziecinnym pokoju" wewnątrz koleżanki małżonki ( nie wiem czy to nie zabrzmiało trochę za bardzo "uprzedmiotawiająco"?) to przynajmniej jedna z naszych córek machać kończynami lubi i potrafi.
I tu muszę wrócić do pewnego zagadnienia związanego z aktywnością w "świecie wewnętrznym", o którym nie napisałem ostatnio poruszając kwestię kopania w brzuchu.
Otóż kiedy aktywność naszych pociech wzrasta i ja pędzę by nawiązać z nimi "namacalny kontakt" to jak tylko przyłożę dłonie do brzucha wszystko się uspokaja.
Prawie za każdym razem.
i na nic zdają się wypowiadane kategorycznym tonem do "pępkowego mikrofonu" polecenia typu "proszę mi tu w tej chwili kopnąć tatusia!".
Zero odzewu.
Nasza przyjaciółka, z właściwą sobie tendencją do szukania jasnych stron życia, wysnuła teorię, że dzieciaki po prostu czuja respekt do ojca i uznały ,że kopanie go po dłoniach może być niestosowne.
Podoba mi się ten pomysł. tak jakbym zyskał trochę autorytetu.
Przynajmniej we własnych oczach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz