czwartek, 17 września 2009

Parszywy cudzołożnik

Człowiek ciągle dowiaduje się o sobie nowych rzeczy. Z myślą o tym,że jako zwolennik in vitro jestem amoralną jednostką, która popiera mordowanie embrionów- jakoś się już oswoiłem.
Z pewnym osłupieniem przyjąłem natomiast informację o tym ,że zdradziłem koleżankę małżonkę.
Jestem naprawdę złym człowiekiem.
Zły, zły i jeszcze raz zły. Baaaardzo zły Garbaty.
To,że ja poczułem się mało komfortowo to jedno ,ale jak przekazać tę , delikatnie mówiąc niemiłą, informację koleżance małżonce?
Głupia sprawa. Żeby to chociaż było po pijaku, w jakimś amoku.
Niestety, tego nagannego moralnie czynu dopuściłem się w pełni świadomy. Kilkakrotnie. I jeszcze za tę rozrywkę zapłaciłem.
Pozwólcie ,że krzyknę samokrytycznie- "Garbaty- ty szmato!"
I nawet nie zamierzam się tłumaczyć ze swojego upadku.
Po prostu przedstawiam fakty.
Otóż przeczytałem wczoraj wywiad z niejaką Marią Smreczyńską, nazwy pisma nie wymienię bo nie zamierzam mu robić reklamy.
W każdym razie pani Smreczyńska jest lekarką i jednocześnie członkiem- korespondentem papieskiej akademii „Pro Vita”.
I czegóż to dowiedziałem się z uważnej lektury tego wywiadu, który przeprowadził ksiądz Jarosław Kwiecień?
Po pierwsze :
"...te same środowiska, które domagają się refundacji metody in vitro, również dość agresywnie postulują refundowanie środków antykoncepcyjnych, które niszczą płodność i stanowią jedną z przyczyn niepłodności".
Po drugie :
"Poczęcie dziecka ma być wynikiem miłości małżonków, ich osobowej jedności. Tak zaplanował Stwórca. W przypadku sztucznego zapłodnienia akt ten dokonywany jest za pomocą środków technicznych, poza osobową jednością rodziców. Jest ono wynikiem żądania niepłodnych par, które za wszelką cenę chcą mieć dziecko. […] Tymczasem nawet najbardziej szlachetne pragnienie nie oznacza prawa do jego spełnienia" .

Te wypowiedzi pozostawię bez komentarza, ale to nie koniec. Z dalszej lektury dowiedziałem się ,że sposoby pobierania materiału genetycznego jak i samo dokonanie zapłodnienia in vitro prowadzą do naruszenia szóstego przykazania : „Nie cudzołóż”.
Pisałem już kilkakrotnie na temat tego jak krępująca i upokarzająca może być ta procedura, ale do głowy mi nie przyszło ,że moje zmagania z plastikowymi pojemniczkami na „materiał” były tak naganne moralnie.
W sprawach wiary i religii staram się na ogół wypowiadać delikatnie,ale tym razem nie jest to łatwe.
Mógłbym po prostu bezlitośnie wyśmiać takie stwierdzenie, ale nie jest mi do śmiechu. Po przeczytaniu tego wywiadu śmiałem się radośnie i zacierałem ręce-”no teraz będę miał co napisać w poście, ale pojaaadęęęę...”.
A teraz jakoś para ze mnie uszła.
Koleżanka małżonka, ma lepszy humor.
Ona bardziej lubi ekstrawagancje i prowokacje.
Kiedy więc pokazałem jej ową publikacje ,która mnie tak zdruzgotała , natychmiast ją dogłębnie przeanalizowała i wyciągnęła wnioski.
Zgodnie z poglądami pani Smreczyńskiej podczas przeprowadzenia zabiegu in vitro nie tylko staliśmy się cudzołożnikami, ale co więcej braliśmy udział w grupowej orgii.
Ginekolog, embrionolog, pielęgniarka, pani Marzenka, koleżanka małżonka, ja i wieeeelka strzykawa!!!
Seks grupowy na całego. I do tego przy dzieciach bo w strzykawie siedziały nasze miniaturowe córeczki.
Naprawdę mógłbym się z tego śmiać.
Mógłbym, gdybym nie był tak wkurzony.
Bo co ja mam teraz zrobić, skoro większość ludzi, którzy znają nasze poglądy mówiła, że dla dobra dzieci powinniśmy je ochrzcić.
I co będzie potem? Lekcje religii, na których moje córki dowiedzą się ,że są „ludzkim śmieciem”, „ nasieniem zła”, „potworkami” i „owocem strasznego grzechu”!?
Nie, nie i jeszcze raz nie.
Zupełnie przypadkiem znalazłem dzisiaj w poczcie newsletter portalu racjonalista.pl
Dowiedziałem się z niego,że na 10 października zaplanowano w Krakowie Marsz Ateistów i Agnostyków.
Organizatorzy chcą pokazać, że bycie ateistą czy agnostykiem nie oznacza amoralności, zła czy zwyrodnienia co niestety stanowi krzywdzący stereotyp z jakim się spotykają.
I chociaż sam nie deklaruję się oficjalnie jako ateista czy agnostyk to takiemu pomysłowi mogę tylko przyklasnąć.
Jeżeli już mam się deklarować to jako zdecydowany przeciwnik głupoty, zaślepienia, fanatyzmu i braku tolerancji.
Czego i Państwu życzę.
A miało dzisiaj być na śmiesznie psiakrew.
Cóż może innym razem.
No to chociaż sobie gorzko porechoczę: He, he, he, he...
He.
He, he.
Kurwa, he.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz