piątek, 17 lipca 2009

Miękki reset-twarde konsekwencje

Nooooo naprawdę usiadłem do kompa z poczucia obowiązku i dręczony wyrzutami sumienia. Po tym jak we wtorek zlałem się potem poprawiając tylko literówki w starych tekstach nie mogłem się zmusić do pisania.
Ale mam teorię:po prostu przegrzewa mi się procesor w mózgu.Pewnie przydałoby się nawiercić jakiś niewielki otworek w czaszce i wstawić jakieś chłodzenie-wiatraczek,albo coolera z ciekłym azotem. No bo jak wytłumaczyć to zupełnie nieoczekiwane resetowanie?
Przychodzę z pracy,siorbię przepyszny chłodnik poprawiam drugim daniem, siadam przed telewizorem żeby z koleżanką małżonką zobaczyć końcówkę etapu Tour De France gdy wtem...jest już dwie godziny później. W głowie wata, nogi miękkie a koleżanka małżonka rzuca jakieś uwagi o mężczyznach, którzy jak nikt potrafią zabawić swoje kobiety.
Znaczy,że niby mam mieć wyrzuty sumienia?
Pewnie tak.
Tylko co zrobić? Nawet teraz czuję ,że oczy zaczynają mi się kleić.
No to żeby nie zasnąć opowiem o najnowszych zachciankach mojej drugiej połówki.
Już drugi raz z rzędu miała takowe. Pod supermarketem! No, kurczę-po prostu wchodzę, kupuję i wracam-cała operacja trwa 4 i pół minuty. I to już? To maja być te legendarne zachcianki kobiet w ciąży? Jak ja spojrzę w oczy kolegom, którzy w środku mroźnej nocy, w śniegu po kolana musieli szukać... bo ja wiem... lodów o smaku pizzy. Albo na odwrót-pizzy miętowej albo innego absurdalnego wynalazku kulinarnego.
Naprawdę coś w tym jest. Odkąd jesteśmy w ciąży nasza karma się odwróciła i jakoś los zaczyna nam sprzyjać.Bo wcześniej większość naszego życia przebiegała według podstawowego prawa Murphy'ego mówiącego,że to co tylko może się sp...lić na pewno się sp...znaczy zepsuje się.
Ale żeby nie był tak różowo.
Ostatnio kiedy wracam z pracy-totalnie odmóżdżony, odwodniony i marzę tylko o tym by stracić przytomność i ocknąć się w jakimś klimatyzowanym pomieszczeniu musze odpowiadać na trudne pytania.
To znaczy pytania są proste tylko odpowiedzi trudno udzielić. Właściwie to udzielić jest łatwo, ale trudność polega na tym by była ona cenzuralna.
Pytania są następujące:

a) kiedy umyjemy okna (A po co? Przecież już kiedyś myliśmy)

b) czy nie mam ochoty skosić trawnika (a i owszem, najlepiej dynamitem)

c) czy pójdziemy na spacer (bardzo chętnie, po warunkiem,że ktoś będzie pchał wózek, na którym będę siedział podłączony do kroplówki z zimnym piwem)

d) czy zamierzam wreszcie napisać jakiegoś posta na blog ( a chętnie,ale żeby dorwać się do kompa muszę poczekać aż padnie serwer ,na którym wisi "nasz-bocian" :-))

Mam wymieniać dalej?
Myślę,że się rozumiemy.
Dobra, na razie przerywam pisanie bo laptop mnie strasznie grzeje w uda ;-)

5 komentarzy:

  1. Hmmmm.... jakby to ująć i nie urazić koleżanki małżonki a pocieszyć autora... Mój mąż stwierdził, że w ciąży stałam się strasznie marudna i upierdliwa. Widocznie Was też to nie ominęło ;).
    Drevni całuski.

    OdpowiedzUsuń
  2. hahha, wszystko to prawda- a dzieje się tak dlatego że koleżankę małżonkę po całym dniu byczenia się rozsadza energia i sama by te okna umyła, trawnik skosiła i maraton przebiegła- a tu szlaban niestety. Nie żebym jakąś pedantką straszliwą była ale z oknami to już widoczność świata tracę, a trawnik powoli zamienia się w łan trawy i ziela po kolańska... tyż piknie:)
    drevni

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie trzymaj laptopa na udach, to ponoć ma zły wpływ na...to i owo... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. KOMUNIKAT OFICJALNY
    Chciałbym podkreslić,że moje narzekanie na rózne kłopotliwe pytania kolezanki małzonki nie było spowodowane wzrostem jej "marudności" :-))
    Wręcz przeciwnie, jej pytania były absolutnie uzasadnione. Ubolewam raczej nad własną "niemożnością zmuszenia się do czegokolwiek".
    A w sparwie laptopa to na razie chyba nie musze się przejmować?;-) Ciekawe czy po premierze "Wejścia Jeżyków" będziemy jeszcze mieli ochotę na sequel? ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Drevni doskonale Cię rozumiem. Mojemu M po pracy też się nie chce a ja tryskam pomysłami. Ale to ponoć upierdliwość. Jak pracowałam nie byłam taka pomysłowa ;) - też nic mi się nie chciało.

    OdpowiedzUsuń