czwartek, 22 października 2009

Kawa-reaktywacja

Zapomniałem chyba wcześniej napisać,że już mogę pić kawę z ekspresu.Inna sprawa czy powinienem.
W każdym razie kiedy w niedzielę nastawiłem ekspres i po domu zaczął się rozchodzić przyjemny aromat, koleżanka małżonka podniosła wzrok znad laptopa i westchnęła:
-Ach, jak ładnie pachnie.
A więc przemiana się dokonała.
Z prześladowanej mniejszości, która z czasem stałą się mniejszością "tolerowalną" stałem się mniejszością jak najbardziej akceptowalną.
A może powinienem napisać,że miłośnicy kawy stali się w naszej rodzinie ponownie większością?
Chyba jednak nie. Przecież teraz rozkład sił jest zupełnie inny. Skład rodziny zwiększył się dwukrotnie a przecież nie wiem jakie stanowisko w kwestii kawy prezentują "księżniczki ze szkiełka".
W każdym razie przybył kolejny element , który sprawia,że ponownie zaczynam się czuć istotą ludzką a nie tylko "dodatkiem do remontu".
I nawet cukrzycowa kuchnia robi się ostatnio coraz bardziej zjadliwa.
Chociaż muszę przyznać,że kiedy zachwycam się jakimś posiłkiem upichconym przez żonę to na naszych twarzach pojawiają się trochę smutne uśmiechy.
Bo oboje wiemy,że przygotowanie czegoś co jest zdrowe, zgodne z dietą i jednocześnie smaczne to duże osiągnięcie.
Jednak ciągle w pamięci mamy nasze pyszne i niezdrowe menu z zamierzchłych "przedprokreacyjnych" czasów.
Pocieszamy się jednak,że te czasy pewnie kiedyś powrócą.
W każdym razie nastawienie mamy niezłe.
A wracając do kawy to kilka dni temu po przyjściu do pracy zalałem kilka łyżeczek "rozpuszczalnej" wodą i... aż mnie odrzuciło.
Zrobiło mi się słabo od samego zapachu.
Chyba po prostu organizm pokazał mi żółtą a kartkę.
Bo rzeczywiście zamiast jednej ostatnio sypie du kubka 3 łyżeczki a piję kubek za kubkiem. W drodze do domu kupuję jeszcze jakieś paskudztwa energetyczne.
Taaak wiem,że przeginam.
Powoli zaczynam detoks.
Muszę o siebie zacząć dbać.
Dla mojego babińca :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz