środa, 21 października 2009

W dołku gniecie

Wygląda na to ,że temat in vitro-zepchnięty na bok przez serię afer i pseudoafer-właśnie powraca. Wiele wskazuje na to,że w sejmie największe poparcie ma projekt posła Gowina-co jak zapewne się domyślacie nie wzbudza u mnie nadmiernego entuzjazmu.
Cieszy mnie natomiast to,że poseł ów przyznał,że nawet dla niego argument o tym,że in vitro jest złamaniem przykazania "nie cudzołóż", jest niezrozumiały.
Wyczytałem również,że zespół naukowców z University of Oxford opracował nową metodę selekcji zarodków.
Dzięki jej zastosowaniu skuteczność zabiegu wzrosła z 28% do 66%. Wzrosła też ilość prawidłowych i donoszonych ciąż.
Badania oczywiście wymagają weryfikacji, potwierdzenia i tak dalej.
niemniej jednak to dobra wiadomość dla wielu par.
A dla przeciwników in vitro znowu temat do dyskusji nad selekcją i uśmiercaniem istot ludzkich.
Ciekawe jak będzie dzisiaj wyglądała debata na Uniwersytecie Warszawskim-mają w niej wziąć udział autorzy wszystkich czterech projektów ustaw.
W każdym razie już wiadomo,że Gowin ze swoją aktywnością podpadł Bronisławowi Komorowskiemu, który wolałby by z poruszaniem tego tematu wstrzymać się do czasu po wyborach prezydenckich.
Co tylko potwierdza moją wcześniejszą opinię,że dla polityków jest to klasyczny "gorący kartofel". Temat ,na którym niewiele "można ugrać" a za to sporo stracić.
Z drugiej strony chyba rzeczywiście na temat ustawy bioetycznej lepiej byłoby rozmawiać w spokojnej, rzeczowej atmosferze niż w czasie przedwyborczej napierdalanki. Przepraszam za to sformułowanie,ale inaczej poziomu debat między naszymi czołowymi przedstawicielami narodu, nazwać się nie da.
A nasze "dzieci Frankensteina" rosną, kopią i wiercą się na potęgę.
Gdzieś mają politykę i tę cała dyskusję na tym czy miały prawo zostać poczęte w ten czy inny sposób.
A ja łapię się na tym,że próbuję sobie wyobrażać jak będą wyglądały za pięć dziesięć czy piętnaście lat.
Z jednej trony nie chcę by za bardzo spieszyły się na ten świat-lepiej by urodziły się w terminie.
Za to z drugiej zżera mnie ciekawość, niecierpliwość.
Chciałbym, żeby "to było już".
To strasznie mocne uczucie. Takie na granicy fizyczności.
Aż mnie coś skręca w dołku.
Wręcz trochę krępuję się o tym pisać i mówić by nie wyszło na to,że mi "korba odbija".
I naprawdę mam pełną świadomość tego,że bardzo szybko mogę zatęsknić za tym spokojnym czasem kiedy naszych pociech jeszcze nie było na świecie.
A jednak!
I nieważne -przynajmniej teraz-są dla mnie te wszystkie nieprzespane noce, zasrane pieluchy itd.
I jak to pogodzić z tym wspominany, już wcześniej twierdzeniem,że "matki kochają dzieci za to,że są a ojcowie za to jakie są"?
Naprawdę wcale nie idealizuję tych dwóch stworów rosnących w brzuchu koleżanki małżonki.
Wiem,że czeka mnie doprowadzające do obłędu darcie się "w stereo" i te wszystkie inne atrakcje.
Po prostu chciałbym wreszcie wziąć je na ręce.
A niech wyją.
Wytrzymam

1 komentarz:

  1. Jak ja tęsknię za II i początkiem III trymestru ciąży kiedy jeszcze mogłam spać, chodzić i siedzieć normalnie, i kiedy dzieci nie płakały a noce były przespane. Mój kolega małżonek chyba też choć jemu korba odbiła i nie przyzna się do chronicznego braku snu. Mnie na szczęście ratuje teściowa, która każdego dnia śpiewa, bawi i karmi swoje wnuki dzięki czemu ja mogę umyć zęby i koło południa ubrać się w normalne ciuszki (a mieszczę się w te sprzed ciąży i mam już kilka kg mniej niż wtedy gdy miałam transfer - to pocieszenie dla koleżanki małżonki - bliźniaki to świetny fitness). Dzięki teściówce mam też możliwość przespać noc z przerwą na ściąganie mleczka wtedy gdy u nas nocuje pod nieobecność jej syna a mojego męża i ojca dzieci.
    Ale się chyba rozwinęłam i rozminęłam z tematem. W każdym razie świetnie, że odbija Ci korba. Ale cieszcie się każdą chwilą ze sobą bo później będziecie się mijać w drzwiach sypialni zgodnie z grafikiem karmienia hehe. No i niech drevni leży jeśli chce donosić Jeżyki. Pozdrawiam Waszą rodzinkę.

    OdpowiedzUsuń