środa, 10 czerwca 2009

No i kicha !

A właściwie kicham. Niestety dosłownie.
Podczas ostatniej wizyty u naszej pani ginekolog zostaliśmy upomniani,że "ciężarówka" za mało się rusza. Właściwie to ona została upomniana,ale ja wziąłem sobie te słowa do serca bo ostatnio na pytania koleżanki małżonki o to czy idziemy na spacer odpowiadałem zdecydowanie przecząco a bywało,że i odrobinkę niecenzuralnie. Na swoją obronę muszę wyjaśnić ,że pytanie padało zazwyczaj wieczorem i było ostatnim z tych, na które odpowiadałem po powrocie z pracy.
Te wcześniejsze były z gatunku:"a może skosiłbyś trawę w ogrodzie (3-4 godziny pracy)?" albo "kiedy wreszcie zrobisz porządek w garażu i piwnicy (jakieś 3-4 lata pracy;-)-na te starałem się odpowiadać twierdząco.
No więc po kilku zdecydowanych odmowach spacerowania a potem ochrzanie od "doktórki" postanowiłem się poprawić i zaczęliśmy chodzić na basen.
Niestety po ostatniej wizycie przeceniłem pogodę (bo przecież to czerwiec) i nie uznałem za stosowne skorzystać z suszarki a bluzę oddałem żonie.
Jakież to rycerskie prawda?
A teraz mam za swoje-gardło boli, z nosa się leje a łeb pęka. A ponieważ za nic nie chcę zarazić "pani jeżykowej" przeniosłem się na sofę w salonie a wczorajszą kolację i dzisiejsze śniadanie przygotowywałem w masce przeciwpyłowej na twarzy :-))
Może się jakoś uda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz