poniedziałek, 15 czerwca 2009

Ustawa o in vitro

No i mamy po wyborach a więc nasi drodzy politycy wracają do sprawy in vitro. Ściślej mówiąc muszą wrócić, chociaż nikt się do tego specjalnie nie pali.Do sejmu trafił obywatelski projekt ustawy, w którym są zapisy zabraniające przeprowadzania takich zabiegów. I tu trzeba oddać odrobinkę honoru posłowi "G"-jego projekt ustawy w porównaniu z tym mógłbym określić jako "umiarkowanie liberalny" ;-)
W każdym razie ostatnio do dyskusji w sprawie in vitro podchodzę z większym spokojem. I wcale nie dlatego, że z koleżanką małżonką "zdążyliśmy przed fundamentalistami".
Naprawdę identyfikuję się ze wszystkimi parami, które są skazane na in vitro (pisałem już kiedyś o swojej chorobliwej wręcz empatii ;-)
Mój spokój wynika raczej z reakcji polityków na wszelkie inicjatywy ustawodawcze dotyczące zapłodnienia pozaustrojowego.Większość z nich zdała chyba sobie sprawę z tego jaki trudny to temat. I to nie tylko etycznie. Raczej myślę o kwestiach wizerunkowych. polityk żyje z tego,że ludzie go lubią, popierają i głosują. Tymczasem zabierając głos w sprawie in vitro trudno jakoś pozyskać nowych zwolenników. Łatwo za to stracić głosy i poparcie całych grup społecznych. W swoich wypowiedziach politycy starają się zazwyczaj "tak mówić żeby nie powiedzieć nic konkretnego" (patrz kampania prezydencka Kwaśniewskiego-jakże skuteczna)-wtedy nikomu nie podpadną , nie wzbudzą kontrowersji.
A tutaj tak się nie da. Albo za,albo przeciw. Stanowisko "być może" zrazi obie grupy-przeciwników i zwolenników.
Reasumując-nie przewiduję by prace nad ustawami postępowały szybko. Będzie sporo gadania a niewiele konkretów.Do tego dojdą jeszcze ponadpartyjne układy kuluarowe i tak dalej.
I nawet jeżeli w końcu wypracują jakiś kompromis to do wejścia ustawy w życie droga daleka.
Inna sprawa,że to kiepska wiadomość dla tych, którzy liczą,że zabieg będzie refundowany przez NFZ.
Prawdę mówiąc mam jednak niewielką nadzieję,że nastąpi to w ciągu kilku najbliższych lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz