czwartek, 18 czerwca 2009

Nadrabianie zaległości

Jakoś ostatnio ciężko jest mi zabrać się do pisania. Niby jest o czym a wena nie dopisuje. Jednak w końcu poczucie obowiązku stało się silniejsze od generalnego rozmemłania, w które popadłem.
Chociaż jak przed chwilą przeczytałem w Newsweeku to na tle blogosfery ze swoja częstotliwością wpisów i tak wypadam przyzwoicie.
No,ale od rzeczy. Jesteśmy świeżo po badaniach prenatalnych. To znaczy Jeżyki są :-) Według fachowców nasze pociechy mają się całkiem dobrze,ale stresik był. Ja tam starałem się opanować, ale koleżanka małżonka, ze swoją zwykłą skłonnością do przesady, tego ranka (wtorek) przed wyjazdem kilkakrotnie manifestowała swój stan psychiczny w toalecie. Jako środka wyrazu używając treści żołądkowych.
Doga na Badania do Białegostoku minęła nam jednak spokojnie. Potem w klinice musieliśmy wysłuchać tradycyjnej tyrady nr 2 , w której pan doktor przypomina by o nic go nie pytać bo to on jest ten mądry a my to tylko mądrale. Te tyrady robią mu dobrze więc daliśmy mu się wygadać. Zresztą nie dziwię się chłopu- w końcu w Polsce na medycynie tak jak na prowadzeniu reprezentacji w piłce nożnej znają się wszyscy. Oczywiście poza lekarzami i selekcjonerem ;-))
W każdym razie pan doktor wysłał nas na badania prenatalne do kolejnego lekarza. Ten za to był bardzo miły i nawet trochę tłumaczył. Tyle,że akurat to co już doskonale widzieliśmy.
Kiedy jednak zabrał się za mierzenie Jeżyków-przezierności karku, kości nosowych itd.-zacząłem się stresować.
Niby wiem,że wszystko jest dobrze,ale robi się człowiekowi duszno. szczególnie w momencie, w którym tętno jednego z płodów zaczęło zanikać i wyczyniać jakieś dziwne sztuczki. Po chwili okazało się jednak,że po prostu dzieciak się obrócił i przez to gorzej słychać.
Za to Jeżyk tak się obrócił,ze lekarz nie mógł dokładnie wszystkiego zbadać. Facet był jednak ambitny i zaczął tak tarmosić koleżankę małżonkę oraz jej "cenną zawartość",że zacząłem się poważnie zastanawiać czy nie potarmosić również jego. Raz potarmosić go w łeb a potem na przemian w wątrobę i nery :-)
Na swoje szczęście skończył zanim podjąłem decyzję, od której części ciała zacząć.
Potem jeszcze tylko pani pielęgniarka dała nam do zrozumienia,że nadludzie pracujący w służbie zdrowia nie lubią jak rasa niższa (czyli my) ośmiela się mieć własne zdanie i je wypowiadać.
Humorów nam to nie zepsuło bo i tak cieszyliśmy się, że wyniki badań są OK.
Kiedy wyszliśmy do poczekalni podeszła do nas miła kobieta, która jak się okazało przyjechała za nami z kliniki, bo zapomnieliśmy z niej zabrać fotkę z USG.Normalnie odzyskuję wiarę w ludzi :-)
Jeżeli owa dobra dusza jest czytelniczką tego blogu to jeszcze raz stokrotne dzięki!!!
A swoją drogą fota jest niezła. Jak powiedział doktor "wyglądają na niej jak jakieś lemury". Naszym zdaniem raczej jak surykatki.
A miały być jeże...

1 komentarz:

  1. gratulacje - lemury vel surykatki vel jeżyki zdrowe a to najwazniejsze ;))co so słuzby zdrowia... no cóz chyba jeszcze przez wiele lat bedziemy sie czuli jak... rasa nizsza...

    OdpowiedzUsuń