poniedziałek, 15 czerwca 2009

Ręce opadają

Rozpoczynając pisanie tego blogu postanowiłem sobie,że od polityki będę trzymał się z daleka. A przynajmniej tak daleko jak tylko się da. Bo szkoda czasu, nerwów i energii na tych... a, odpuszczę.
W każdym razie chyba nadchodzi czas, w którym trudno będzie nie zareagować na to co ci za przeproszeniem "reprezentanci narodu" wygadują na temat in vitro.
Dzisiaj prawie do łez (ze śmiechu raczej) doprowadziła mnie popołudniowa dyskusja w "trójce" między Bolesławem Piechą i Małgorzatą Kidawą-Błońską. Ten pierwszy jest zwolennikiem i jednym z twórców wspomnianego w poprzednim poście "fundamentalistycznego" projektu zakazującego zapłodnienia pozaustrojowego. Pani posłanka natomiast prezentowała bardziej wyważone stanowisko.
Na te rozmowę trafiliśmy z koleżanką małżonką przypadkiem i nie słuchaliśmy od początku. Za to do końca. Specjalnie posiedzieliśmy w samochodzie na parkingu pod supermarketem.
Słuchając wypowiedzi nie wiedzieliśmy kto jest ich autorem-rozmówcy zostali przedstawieni dopiero na koniec audycji.
W każdym razie słuchając tego przerzucania się argumentami moja małżonka mruknęła w pewnym momencie:
-A co to za babeczka mówi? Bo całkiem mądrze.
Przyznałem jej rację. I rzeczywiście coś w tym jest,że chyba generalnie kobiety w sprawie in vitro wypowiadają się jakoś sensowniej.
Bo do wspomnianych wcześniej łez ze śmiechu doprowadziły mnie wypowiedzi Bolesława Piechy.
Pan ów strasznie dumny z siebie tonem typu "haa, ale panią przyłapałem!!!" naciskał na rozmówczynię aby wyjaśniła mu "w jaki sposób można zdiagnozować bezpłodność u samotnej matki". Niestety Pani Kidawa Błońska nie zorientowała się i próbowała mu odpowiadać,że przecież kobieta może mieć różnych partnerów itd. (oczywiście odpowiedzią było tylko aroganckie prychanie.
Szkoda,że nikt nie zwrócił uwagi panu posłowi (w końcu lekarzowi ginekologowi i byłemu ministrowi zdrowia), że raczej niełatwo jest zdiagnozować bezpłodność u matki. Do tej pory wydawało mi się, że słowem "matka" określa się osobę posiadającą potomstwo ;-)
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego,że bycie matką nie wyklucza starań o kolejne dziecko choćby właśnie metodą in vitro, ale nie sadzę by o taki przypadek panu posłowi chodziło. Kontekst był trochę inny.

1 komentarz:

  1. Najgorsze jest to że pan Piecha tak gorliwie broni "życia poczętego" a nie tak dawno jako lekarz ginekolog przeprowadzał w swoim gabinecie aborcje...ręce opadają..

    OdpowiedzUsuń