środa, 27 maja 2009

Gorycz kibola

Zastanawiałem się o czym by tu napisać gdy dotarło do mnie,że życie samo podsuwa temat,którego jako z lekka stereotypowy facet nie mogę pominąć.
22 facetów, 4 słupki, 2 poprzeczki,nadmuchany skórzany balon, 2 kolesi z chorągiewkami i jeden z gwizdkiem i kolorowymi kartonikami.
I wszystko jaaaasneeeee!
Dzisiaj finał Ligi Mistrzów- wielka konfrontacja FC Barcelony i Manchesteru United! Święto fanów piłki nożnej.
Niestety nie jedyna konfrontacja, która będzie miała miejsce tego dnia.
Dyplomatycznie zapytałem koleżankę małżonkę czy moje telewizyjne plany nie kolidują z jej planami. No i się doczekałem! Psiakrew ja też lubię czasem obejrzeć „You Can Dance”,ale trzeba przecież mieć w życiu jakieś priorytety!!!
Zdrada! Nóż w serce!
Tym bardziej nieoczekiwana bo jeżeli kogoś w naszym domu można określić jako „kibola” to właśnie moją małżonkę.
To ona ma koszulkę,szalik i kapelusz w barwach naszej reprezentacji!
To ona, swego czasu, tłukła się z kolegami do Sztokholmu na mecz tych naszych patałachów, którzy tam zebrali tylko cięgi.
A teraz co?
Takie to i babskie kibicowanie!
Nie chciałbym nikogo urazić zbytnim uogólnianiem, ale rzeczywiście mam wrażenie,że kobiety (oczywiście te , które w ogóle zauważają istnienie tej dyscypliny sportowej) interesują się właśnie meczami reprezentacji narodowej. A piłka klubowa pozostawia je doskonale obojętnymi.
Jest to oczywiście, w pewnym sensie, zrozumiałe, ale do diabła czy nie lepiej zamiast jakiegoś meczu „o pietruszkę” tych naszych, pożal się boże zawodowców, (oby się to w przyszłości zmieniło)pooglądać piłkarski spektakl z najwyższej półki? Poczuć tę magię piłkarskiego święta?
No komu to przeszkadza?! NO KOMUUUUUUU!!!
(tu powinien znaleźć się jakiś graficzny odpowiednik rozpaczliwego łkania,ale jakoś nic nie mogę wymyślić).
No to kończę i idę do łazienki. Wypłakać się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz