wtorek, 26 maja 2009

Teoria stada

Taaaak, rzeczywiście matriarchat nie jest taki zły. W sumie pewnie nawet zdrowszy od patriarchatu. Piszę to z ciężkim sercem i świadomością,że mogę w przyszłości tych słów żałować :-) Swoją drogą zawsze byłem pozbawiony zarówno zdolności przywódczych jak i pociągu w tym kierunku.
Aaaaleeee, jak wiadomo ciąża wiele zmienia.
Wczoraj zacząłem się zastanawiać nad zbliżoną kwestią.
Otóż od czasu gdy mamy 2 psy i kota (nietoperzy na strychu i myszy pod podłogą nie liczę) żartobliwie używamy "stadnej terminologii".
A więc ja i koleżanka małżonka ( a raczej ona i ja-w tej właśnie kolejności) jesteśmy parą alfa a nasze psy są parą beta. Układ jest płynny bo czasem gdy małżonka jest w ofensywie (patrz wczoraj) mam wrażenie,że ześlizguję się na poziom beta. To zazwyczaj nie najlepsza wiadomość dla naszego psa bo jego z kolei spycham na poziom omega. Wtedy tylko kwestia moich relacji z naszą suką jest niejasny bo z jednej strony ja czuję się od niej ważniejszy a z drugiej ona nigdy nie zaakceptuje tego, że chociaż przez chwilę mogłaby być omegą.
Ja wiem,że nie wszyscy oglądają filmy przyrodnicze tak namiętnie jak ja więc może szybciutko i prosto wyjaśnię:
Para alfa jest najważniejsza w stadzie (np. wilczym) i najczęściej jako jedyna ma prawo posiadania potomstwa. Para beta-to taki gabinet cieni, pretendenci do tytułu, ale zdecydowanie niżej w hierarchii. Z kolei omega to osobnik stojący najniżej, nie ma wiele do powiedzenia. Jego jedyną bronią i obroną może być poczucie humoru. Wbrew pozorom odgrywa w stadzie ważną rolę np. przy łagodzeniu napięć i konfliktów.
Tak to mniej więcej jako laik mogę wyjaśnić.
Ale, do czego zmierzam? Otóż do tego jak będzie wyglądała hierarchia naszego stada kiedy para alfa doczeka się wreszcie tego upragnionego potomstwa.
Psy oczywiście dobrze wiedzą co się święci. Nawet nasz lekko autystyczny husky łazi za nami i ciągle się przytula. Nawet ogonem zaczął machać co wprawiło nas w lekką konsternację bo dotychczas nie posuwał się do takiej ostentacji w okazywaniu uczuć.
Ta rasa tak po prostu ma. Wysyła sygnały o wiele bardziej subtelne. To w jakim jest nastroju można na przykład rozpoznać po rytmie kroków, mowie ciała itd.
To zresztą dobry trening na spostrzegawczość dla facetów bo kobiety (przy całym dla Was szacunku) też czasem lubują się w wysyłaniu takich oszczędnych a czasem wręcz niezauważalnych sygnałów.
A potem domyślaj się biedny, prosty człowieku o co chodziło, czemu się do ciebie nie odzywa i czemu czujesz,że powinieneś czuć się winny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz