sobota, 30 maja 2009

"KAWA 2-Próba Odwagi"

Nareszcie sobota. Dzisiaj również spróbuję życia na krawędzi. Tym razem ryzyko jest znacznie większe. Być może zaczynam uzależniać się od adrenaliny :-)
Dzisiaj bardziej ryzykuję ponieważ wstałem później i sporo czasu zajęło mi rozkręcenie i przeczyszczenie ekspresu do kawy.
A teraz wreszcie chwila dla siebie. Koleżanka małżonka śpi, ekspres szumi a za oknem śpiewają ptaki. Normalnie sielanka. Byłoby jeszcze fajniej gdybym jutro nie musiał iść do pracy. No trudno.
O, już kawa zaczyna pachnieć. Biegnę okna pootwierać!
No, dobra jestem z powrotem. O czym to ja...aha, już wiem.
Nie mogę przestać myśleć o tym co (a właściwie kogo) zobaczyłem wczoraj na USG.
Zamykam oczy i widzę ten obraz. Z jednej strony jest to fajne uczucie. Tyle,że teraz naprawdę dotarło do mnie jak bardzo zmieni się nasze życie. I nie chodzi mi oto,że w jakiś sposób będziemy ograniczeni. Nie, to mnie kompletnie nie rusza.
Za to dzisiaj po przebudzeniu zacząłem się zastanawiać czy nie powinienem zasypać oczka wodnego, które latem ubiegłego roku wykopywałem z takim mozołem i poświęceniem. I nie czułem nawet lekkiego ukłucia żalu w związku ze zmarnowaniem tamtej pracy. Po prostu na chłodno analizowałem czy nie będzie to zagrożenie dla dzieciaków. Oczywiście ,że będzie. I co teraz robić,-likwidować,zabezpieczać, grodzić?
Ot i takie to zmartwienia mnie ogarniają.
Żeby było śmieszniej przedwczoraj zacząłem czytać skandynawski kryminał, który kupiłem parę tygodni temu. Zachęciły mnie świetne recenzje i nagrody. I o dziwo nawet teksty z ostatniej strony okładki o „różnorodnych środkach wyrazu”, „chitchcockowskim klimacie” oraz „złożoności i sugestywności” nie okazały się jak to często bywa reklamowym wciskaniem kitu.
Tyle,że głównym wątkiem książki jest historia pogrążonej w depresji matki, która od 20 lat próbuje się dowiedzieć czy jej pięcioletni syn zginął czy został porwany.
Naprawdę ponure klimaty. Przez tę lekturę robię się nerwowy. Jak uchronić w przyszłości dzieci przed tymi wszystkimi zagrożeniami- pedofilami, cyberprzemocą i zwykłą ludzką złością i głupotą?
Wiem,że nie ma sensu teraz się tym zadręczać i pewnie w końcu mi się uda. Tyle,że pewnie chwilę mi to zajmie.

2 komentarze:

  1. Na pewno zmienia się punkt widzenia i siedzenia. Nie przejmuj się - każdy rodzic ma takie myśli. To zdrowy odruch mądrego rodzica.
    agamala

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowy dla dzieci,ale niekoniecznie dla psychiki rodzica ;-)

    OdpowiedzUsuń