środa, 13 maja 2009

Hmmm, wypadałoby jakoś zacząć.

Mam wrażenie,że lepiej by było gdybym zaczął pisać znacznie wcześniej. Pewnie tak, ale jest jak jest. Potrzebę wygadania (w tym przypadku "wypisania" chyba?) miałem od dawna. Tyle, że sieciowy ekshibicjonizm jakoś mnie nie pociągał. I chyba bałem się, że mówiąc na ten temat zapeszę.
Teraz kiedy nasze "jeże" (genezę nazwy wyjaśnię odrobinkę później) mają siedem tygodni czuję się trochę spokojniejszy i łatwiej myśli zebrać.
A więc bloga czas zacząć. Tyle,że w związku z tym,że przełamałem się dopiero teraz będę musiał trochę pomajstrować przy chronologii.
Wczoraj koleżanka małżonka zapytała czy pojadę z nią na USG. Bez namysłu odparłem, że oczywiście, bo chcę się widywać z moimi dziećmi jak najczęściej (pewnie już za kilka lat kiedy pociechy dadzą mi solidnie w kość będę się gorzko śmiał ze swego wczesnego zapału :-)
Żona zacytowała moje słowa koleżankom z pewnego portalu społecznościowego, o którym jeszcze na pewno kilka razy wspomnę. Koleżankom gryps się spodobał co mile połechtało mą próżność. I tak od słowa do słowa pojawił się pomysł prowadzenia bloga. Pytanie tylko czy ktoś to będzie czytał?
Boję się myśleć,że tak bo zaczyna mnie paraliżować trema ;-)))
A jeżeli nie to po jaką cholerę się męczyć? Ot cały ja.
Czas pokaże.

2 komentarze:

  1. początki zawsze są trudne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć.
    Ja zacząłem pisać ten kawałek bloga, którego Ty nigdy nie napisałeś. Jesteśmy z żoną całkiem na początku naszej drogi. Od pierwszego dnia, kiedy dowiedziałem się, że tak łatwo nie będzie - zacząłem pisać.
    Fajnie, że Wam się udało. Bardzo mi teraz potrzebne takie pozytywne wzmocnienie. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń