niedziela, 24 maja 2009

Życie na krawędzi

Żona wstała.
Przyszła do mnie, usiedliśmy sobie w piżamach przed telewizorem ( no co, kiedy miałem się ubrać jak ciągle przy blogu siedzę?).
No to zagaduję:
-Trochę chłodno prawda?
-Nie.
Mądrala- siedzi w swetrze a ja w przeciągu, w samej cienkiej pidżamie się telepię.
Wstaję więc i idę do kuchni.
-To chociaż okno zamknę bo straszny przeciąg i zaraz mnie połamie.
Zamykam okno, odwracam się i napotykam baczny wzrok koleżanki małżonki.
-Okno w kuchni było otwarte?
-Yhym-dukam
-Kawę z ekspresu robiłeś?
-Yhym-kontynuuję tę moją orgię elokwencji.
-Nic nie czuć-UŚMIECHA SIĘ
A więc przeżyję!!! Yes, yes, yes.
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz