czwartek, 28 maja 2009

Gryźć trawę!

Muszę się do czegoś przyznać.
Przychodzi mi to z trudem, ale chyba nie mam wyjścia.
Naprawdę nie wiem jak to powiedzieć.
Hmmmm... nie wiecie przypadkiem jaki był wynik wczorajszego meczu?
Koleżanka małżonka wspaniałomyślnie dała mi pooglądać finał LM a ja...zasnąłem przed telewizorem. Do dupy z takim kibicowaniem.
I nawet nie będę się tłumaczył,że zmęczony, niedospany itd.Po prostu pogrążę się w rozpaczy i będę rozpamiętywał swoją kolejną życiową porażkę.
Jako kibol jestem totalnie bezwartościowym człowiekiem.
Obym ojcem był lepszym ;-)))
Ale skoro o kibicowaniu mowa to zebrało mi się trochę na refleksje.
Otóż do kibicowania mam specyficzny stosunek.
W meczach, w których nie grają jacyś „nasi” na ogół trzymam stronę przegrywających, słabszych, skazanych na pożarcie itd.
To trochę niepraktyczne bo jaka to satysfakcja kibicować komuś kto dostaje w dupę? Niby racja, ale jaka z kolei satysfakcja z tego,że wygrał faworyt?
Natomiast wtedy gdy stanie się cud i drużyna „kelnerów” dokopie jakiemuś dream teamowi- o... to jest prawdziwa frajda! I nie chodzi tylko o tradycyjne podejście typu „bij mistrza”. Chodzi o coś znacznie więcej. O podejście do życia. Takie nieoczekiwane zwycięstwa pozwalają wierzyć,że i my w tym nierównym pojedynku z losem możemy mieć czasem jakieś szanse.
Kiedy o tym myślę to dochodzę do wniosku, że porównanie naszych starań o dziecko do piłkarskiej konfrontacji jest całkiem trafne.
In vitro to chyba już etap rzutów karnych. Szansa na klęskę lub zwycięstwo jest prawie pół na pół. Nerwy są momentami paraliżujące a tymczasem kluczem do sukcesu jest spokój i rozluźnienie. Huśtawka emocji i świadomość,że podobna szansa może się już nie powtórzyć. Bo przecież nie wiadomo czy uda się uzbierać pieniądze na kolejne podejście.
Nie wiem czy czytają to osoby, które dopiero rozgrywają „swój mecz”. Być może czytanie moich wynurzeń jest dla nich przykre. Bo przecież „facet ciągle kontempluje to,że im się udało".
Jednak jeżeli się mylę to wiedzcie,że to właśnie Wam kibicuję.
Pamiętajcie,że najlepsze drużyny piłkarskie nigdy nie odpuszczają, nie ma dla nich straconych piłek.

3 komentarze:

  1. Wynik 2:0 dla Barcy
    agamala

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałem wcześniej podziękować :-) Przynajmniej obie brami widziałem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje należą się tym co już wygrali swój mecz ...

    Pozdrawiam

    Joanna

    OdpowiedzUsuń